Wędrowaliśmy z Arturem do stolicy. Jeść nam się zachciało mocno, bo ja  nie zdążyłam zjeść obiadu, a Hrabia był tak podekscytowany wyjazdem na “Siańską” czyli Łopuszańską, że nie odmawiał w domu wszelkiego cateringu. Zatrzymałam się przed znanym mi sprzed kilku lat zajazdem, co go pamiętałam jako przyzwoity i skromny. Obecnie jest przyzwoity, ale luksusowy, ale było za późno, żeby się wycofać, jako, że Artur wystrzelił z samochodu prosto w drzwi, do tego świątecznie oświetlone. Wybrawszy potrawy z nieco niższej półki, najedliśmy się porządnie. Hrabia był jak w raju! Kiedy przyszło do płacenia, miła kelnerka stwierdziła krótko: “Na koszt szefa”. Tak to straciliśmy okazję spróbowania np. win francuskich/były w karcie!/ i paru innych smakołyków. Bo gdybyśmy wiedzieli wcześniej…* Szefowi podziękowaliśmy 
Hrabia w luksusie
serdecznie i obiecaliśmy, że nie będziemy codziennie jadać tam na jego koszt. Tak to Hrabia zwiedza świat za friko. Dziękuję Szefowi za miły gest. Gestów takich jest w okresie przedświątecznym bez liku. Nie sposób wszystkich wymieniać i zliczyć. 
Za wszystkie dziękujemy gorąco w imieniu obdarowanych już i za chwilę. Bo zaczynamy rozwózkę przedświątecznego zaopatrzenia i paczek już w tym tygodniu. Wasza wielkoduszność jest świadectwem, że Dobro jest możliwe i realne i w realny sposób zmienia życie wielu ludzi. Karmi głodnych, daje dach nad głową bezdomnemu, ubiera obdartego, pozwala uczyć się dziecku, daje pracę bezrobotnemu. Wielkoduszność

zmienia los innych, ale przede wszystkim każdego, kto czyni jej gest.

Na Potrzebną dotarła nowa bryka- dar z Poznania. Czarek- kierowca nie może się jeszcze otrząsnąć z wrażenia. Staruszek Fiat Uno decyzją władz wysokich, czyli moją /najwyższe są w Niebie, przedtem jeszcze są wyższe/ idzie na złom, bo zagraża  bezpieczeństwu prywatnemu i publicznemu./  Bryka ma miejsc 7, siedzenia składane tak, że podłoga jest równa, czyli chorych i wózki można spokojnie przewozić. 
Oczywiście wszystkie te rzeczy mają swoją wartość materialną. Jednak największą ma serce włożone w ich przygotowanie i przywiezienie, pamięć o słabszych i wyrzeczenie, jakie każdy, kto coś daje, musi ponieść. Czy to będzie drobna suma od skromnie sytuowanej osoby, odzież-wyprana i przydźwigana,  czy samochód od zamożniejszej, każdy mógłby przecież zachować to dla siebie, albo przynajmniej się nie fatygować szykowaniem i przynoszeniem, albo wysyłaniem. Prezenty dla Boga, który obchodzić będzie urodziny. W końcu wszyscy żyjemy na koszt Szefa. 

Nad-obowiązkowo

Któregoś ranka, a było to nie tak dawno temu,
pewien rolnik stanął przed klasztorną bramą i energicznie zastukał.
Kiedy brat furtian otworzył ciężkie dębowe drzwi,
chłop z uśmiechem pokazał mu kiść dorodnych winogron.
– Bracie furtianie, czy wiesz komu chcę podarować tę kiść winogron,
najpiękniejszą z całej mojej winnicy? – zapytał.
– Na pewno opatowi lub któremuś z ojców zakonnych.
– Nie. Tobie!
– Mnie? Furtian aż się zarumienił z radości. – Naprawdę chcesz mi ją dać?
– Tak, ponieważ zawsze byłeś dla mnie dobry,
uprzejmy i pomagałeś mi, kiedy cię o to prosiłem.
Chciałbym, żeby ta kiść winogron sprawiła ci trochę radości.
Niekłamane szczęście, bijące z oblicza furtiana, sprawiło przyjemność także rolnikowi.
Brat furtian ostrożnie wziął winogrona i podziwiał je przez cały ranek.
Rzeczywiście, była to cudowna, wspaniała kiść.
W pewnej chwili przyszedł mu do głowy pomysł:
– A może by tak zanieść te winogrona opatowi, aby i jemu dać trochę radości?
Wziął kiść i zaniósł ją opatowi.
Opat był uszczęśliwiony.
Ale przypomniał sobie, że w klasztorze jest stary, chory zakonnik i pomyślał:
– Zaniosę mu te winogrona, może poczuje się trochę lepiej.
Tak kiść winogron znowu odbyła małą wędrówkę.
Jednak nie pozostała długo w celi chorego brata,
który posłał ją bratu kucharzowi pocącemu się cały dzień przy garnkach.
Ten zaś podarował winogrona bratu zakrystianowi (aby i jemu sprawić trochę radości),
który z kolei zaniósł je najmłodszemu bratu w klasztorze,
a ten ofiarował je komuś innemu,
a ten inny jeszcze komuś innemu.
Wreszcie wędrując od zakonnika do zakonnika,
kiść winogron powróciła do furtiana (aby dać mu trochę radości)
Tak zamknął się ten krąg.


Krąg radości.
Bruno Ferrero


*Dla zgorszonych marzeniami siostry- nie piję alkoholu pod żadną postacią, więc to tylko żart.