W Zochcinie w ubiegły weekend jak zwykle. Pompa w oczyszczalni definitywnie do wymiany. Zestaw znalezisk bez zmian. Szmaty, chusteczki higieniczne, torebki od herbaty, których sznureczki owijają się wokół skrzydełek pompy. Mopa tym razem nie było, za to dzisiaj -tak, w weekend- znalazł się w pompie na Gniewkowskiej w Warszawie. W naturze nic nie ginie. Jarek też ćwiczy to regularnie. Plus pampersy. W niedzielę ubiegłą zarządziłam ewakuację domu w Zochcinie, bo nawet najbardziej zaprzyjaźniona firma nie dojedzie w mróz i śnieg. I do dzisiaj dom jest pusty. Bogu dziękuję, że mamy tu, na terenie kilka małych domków, gdzie można upchnąć część co bystrzejszych mieszkańców, a reszta trafiła do Jankowic, upchnięta kolanem w przepełnionym domu. Wrócą, jak będzie zreperowane i zmieniony system pomp. Gó……ne życie.

Po drodze siadł piec w Nagorzycach, w nocy oczywiście. Tylko dzięki życzliwości znajomego instalatora z Kielc /przyjechałem tylko ze względu na siostrę- dziękujemy/ nie trzeba nam się było zmywać z domu, razem z mieszkańcami, arturowymi czterema psami, dwoma kotami, papugą Olkiem i rybkami w akwarium. Było na dworze minus 18 st.


W Krakowie dwóch mieszkańców mocno chorych, za nic nie dadzą się ruszyć ani do szpitala ani do Jankowic. I co im zrobisz? Na mróz nie wywalisz. Miki ma urwanie głowy. Na pomoc wyruszył z Zochcina Tomasz. Też nic nie wskórał. Wbrew woli nie uratujesz człowieka. Za to kolejna kobieta trafiła tam dzisiaj, a że miejsc dla kobiet nie ma, na wsi w tej chwili też nie, bo Zochcin nieczynny, to Błażej wsadził w pociąg do Warszawy i trafiła do nas. Jak dobrze, że mamy własny system pomocy społecznej we własnej republice biedaków.


Zaznaczam, że utrzymujemy przyjazne stosunki zagraniczne i gospodarcze ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, nie mamy własnej waluty, korzystamy z istniejących /chętnie, wydatki ogromne/ oraz, że nie mamy wojska ani policji. Za to porządek i subordynacja jest zachowana wzorowo. Wystarczy wspomnieć, że Gosia na horyzoncie i głupie pomysły pryskają. Bierzcie przykład z Gucciego, jakby co.


The specified grid gallery id does not exist.


wymiana Gospodarcza

Zupa na Monciaku zaopatrzona przez Warszawę na pewien czas. Ludzie z altanek i działek, spod mostów i klatek schodowych nie będą głodni. Harcerze w Sopocie czekali do późna na dostawę i pomogli rozładować.

Jarek, Ola, Jurek na Gniewkowskiej

wymiana gospodarcza

Rozładunek w Sopocie

harcerze w akcji


Tłusty czwartek tłusty był. W Jankowicach sami piekli. Do Nagorzyc dotarły ze Zduńskiej Woli. Z ciastem drożdżowym w pakiecie. Mile widziana powtórka, zwłaszcza ciasta. Dziękujemy.


Do ograniczeń covidowych- nadal nie zaszczepiona jest część personelu i mieszkańcy- doszły problemy zimowe. Kiedy mnie chłopaki wypychali w samochodzie z podwórka łza się w oku zakręciła. Toż przez wiele lat była normalka. A teraz szok. Trzy dni pracownicy nie mogli dojechać. Przy okazji- dziękujemy Pani Wójt Sadowia. Dzięki szybkiej pomocy gminy w odśnieżaniu ks. Jacek mógł dojechać na umówione, ważne badania w Kielcach.


Wielu żyje w lęku o przyszłość, straciło pracę, poczucie bezpieczeństwa. Jeśli tylko możemy, wspieramy. Także modlitwą, choć konkret ważny.


Ptasie radio działa znakomicie. Setki skrzydlatych, tłuściutkich i błyszczących smarkaczy ma wyżerkę w licznych karmnikach. Znalazł się kos, gil, nasz od lat wierny srok, synogarlice, mazurki i kilka gatunków sikorek. Bażanty śpią po prostu na drzewach czekając świtu i cateringu. Od czasu do czasu próbuje na nich łowów krogulec, ale z nim się nie kumpluję i przeganiam. Toć to dom p.w. św.Franciszka.


Tęsknię za moimi ludźmi. Nie jestem w tym sama, bo wielu na świecie tęskni za spotkaniami ze swoimi. Choćby uchodźcy. Albo bliżej- starzy rodzice, o których dzieci nie pamiętają, albo tylko, kiedy renta przychodzi. Niestety wielu bliskich, dobrych spotkam dopiero w Niebie.


W tym Ulę, mamę czwórki dzieci. Naszą Przyjaciółkę. Była dla mnie wzorem matki. Walczącej o swoje dzieci, mimo wielkiej biedy i własnej choroby. Trzy lata temu zginął tragicznie jeden z Jej synów. Zawsze serdecznie wdzięczna za pomoc, a tak na prawdę, to my zyskaliśmy na tej przyjaźni. Kolejną lekcję jak oceniać wartość człowieka. Nie dyplomy, intelekt, kasa, ale miłość i odwaga. Ula, nie zostawimy Twoich Chłopców. Wiesz przecież, że Tomasz i Miki byli dzisiaj Cię pożegnać. Bo czujemy się związani z Twoją Rodziną. Zadbamy o nich w miarę naszych możliwości. Nie martw się.

Nad-obowiązkowo

Kot się pod murem przeciąga leniwo,
Na rogu człowiek rozmawia z człowiekiem…
Znowu w sklepiku zjawi się pieczywo
I znów zabrzęczą rano bańki z mlekiem.
Przejdą dni ciężkie klęski i rozgromu
I zapomnimy o ranach i szkodach…
Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,
Będziemy stąpać po swych własnych schodach. /L.Staff/


tunika św.Cezarego
św.Cezary z Arles V/VI w

Jako młody człowiek postanowił poświęcić życie Bogu. W tamtych czasach księża czy mnisi nie cieszyli się powszechnym prestiżem. Zamożna rodzina próbowała go siłą odwieźć od tego zamiaru.

Został jednak wyświęcony na prezbitera. Spędził wiele lat w klasztorze, gdzie surowa asceza zniszczyła mu zdrowie i musiał klasztor opuścić.

Został biskupem Arles na południu dzisiejszej Francji, a później wikariuszem generalnym na całą Galię.

pas św.Cezarego fot. Rémi Bénali/muzeum departamentu Arles /

Żył w burzliwych czasach – ustawicznych wojen między Wizygotami, Ostrogotami Burgundami i Frankami. Arles przechodziło z rąk do rąk, ludność cierpiała. Sam był trzykrotnie oskarżany o zdradę przez kolejnych zdobywców miasta. Organizował pomoc materialną, niósł duchową, wstawiał się u możnych za pokrzywdzonymi, zakładał klasztory żeńskie i męskie, ewangelizował ludność, do której, zwłaszcza poza miastem, powoli przenikała wiara chrześcijańska. Jest Ojcem Kościoła.

Chrystus bowiem, który wszystkim ludziom rozdziela dobra swoje raczy sam w swoich ubogich i biedę cierpieć i głód i zimno. Niech więc nikt nie waha się dać ubogim, gdyż ręce ubogiego są skarbcem Chrystusa. Co na ziemi Chrystus przyjmie, to w niebie odkłada.
Cokolwiek daje nam Bóg ponad to, czego potrzebujemy, nie dał tego wyłącznie nam, ale przeznaczył na rozdawanie innym. Jeśli nie dajemy, zagrabiamy rzeczy cudze. /św.Cezary z Arles/