Ta chwila, kiedy o 7 rano przychodzą panowie policjanci i aresztują ci kucharza. Albo wieczorem wpadają celem zamknięcia pani, która pod kroplówkami umiera na raka, a stwierdziwszy jednakowoż niemożność wykonania nakazu, usiłują być zgodni z procedurami i nocują w schronisku. Co prawda po paru godzinach wymiękli i pojechali do domu z powodu…psa, który, oburzony zajęciem jego kanapy, puszczał bąki i ściągał gościa na podłogę. Kochana Zarka. Pani zmarła krótko po tych wydarzeniach. W hospicjum.
Albo jeszcze: kucharka rzuca kluczami i oddala się w siną dal, bo ma kryzys. Dostajesz telefon w piątek wieczorem:”Nie mamy nic do jedzenia” i musisz ruszyć tyłek, jechać kawał drogi i zrobić zakupy dwóm młodzieńcom, klnąc w duchu, dlaczego nie zadzwonili wcześniej, a innej panience kupić elektryczny kaloryfer, bo ogrzewała się suszarką do włosów.
Zaczynasz oglądać film z żoną, kiedy o 21 -szej podjeżdża samochód wyładowany jedzeniem i biegiem trzeba zagospodarować.
Wracasz wieczorem po dniu jazd w sprawach mieszkańców, a tu jedna z pań właśnie postanowiła pobiegać nago po domu.
Matka robi dziką awanturę, bo….. siostra Kasia nie chce jej kupić komórki. Policja, karetka, szpital, tylko problem co z dzieckiem. W tym wypadku na szczęście przygnał z daleka dziadek i zdążył dziecko zabrać, zanim pani wróciła ze szpitala i udała się w nieznane.
Nie ośmieszam stróżów prawa, bo robią swoją robotę, lecz stwierdzam, że życie z ubogimi dostarcza atrakcji lepszych niż niejeden kryminał lub thriller psychologiczny.
Nie wszystko może być opisane, lecz ludzkie losy i problemy, cierpienia i rany, choroby i pogmatwania skupione są jak w soczewce pokazując, że życie nie jest czarno białe, a ludzie po prostu dobrzy albo źli. Złych rzeczy dokonują bowiem bez podziału na rasę, wyznanie lub brak, orientację polityczną czy seksualną, czy status społeczny. Dobrych także.
Tylko niektórym uchodzi to płazem, te złe rzeczy. Ludzie odpowiedzialni za wojny, łupienie ubogich i tysiące niegodziwych czynów brylują często na salonach. To prawa tego świata. Chrystus przyniósł inne.
My nie ratujemy całego świata. Nie mamy takich ambicji. Ot, temu dach nad głową, tamtemu pomóc w leczeniu, wykąpać, zmienić pampersa, innemu dać jeść czy trochę kasy na przeżycie do następnej renty albo pracę, jeśli może pracować, kilkuset dzieciakom trochę radości i zabawy, możliwość nauki. Żeby słabsi mogli żyć. Miliony takich gestów płynie po świecie i już jest lepiej.
Świat silnych zaś, mając inne na to spojrzenie, nasyła nam radośnie swoich przedstawicieli w postaci kontroli, które mają czasem przebieg humorystyczny. Śrubki przy desce klozetowej lekko zardzewiałe, o zgrozo! Na pustostanach i w działkowych altankach z pewnością są nowiutkie, nie mówiąc o różnych placówkach typu szpitale czy domy starców. Spoko, już są nowe. Będzie dobrze, chyba nas nie zamkną.
Świata mamy się bać, bo świat ma władzę nad biedakami. Może przyjść ten świat pewnego dnia i powiedzieć- won. Biedacy muszą się dostosować do standardów świata i schylić głowę. Gdyby mogli się dostosować, to by ich u nas nie było. Co z tego, że toalety są w tej chwili czyściutkie. Za chwilę będą ob….ane, bo mamy ludzi z problemami z głową, bez pamięci i rozumu, więc co chwila ktoś biega ze szmatą i sprząta. Ale nasi kochani mieszkańcy są i tak szybsi. O ile w ogóle dotrą do toalety.
I czasem żal mi tych, często młodych ludzi, którzy wepchnięci w systemy różnorakich kontroli, naciskani, żeby „coś znaleźć” , a nie pomóc, zaczynają być trybikami w maszynie. Niektórzy zresztą sami to mówią. To głębszy problem- stosunków między państwem, a obywatelami. W wielu dziedzinach.
Oczywiście, że system kontroli jest potrzebny, jak również oczywiste jest, że wielu kontrolujących zachowuje zdrowy rozsądek i potrafi rozróżnić rzeczy ważne od głupot i mają rozeznanie, czym są domy dla ludzi bezdomnych w odróżnieniu od SPA. Ale czasem bywa zabawnie.
Agatka przewieziona z mamą do domu w Jankowicach. Akcja trwała wiele godzin. Pomogła specjalistyczna karetka. Dzięki, Jurku /WOŚP oczywiście/ za podnośnik. Nie dalibyśmy rady sadzać na wózek czy wykąpać ważącej prawie 100 kg kobiety bez tej maszyny, której działanie Kuba z Dorotą rozgryzali dość długo, ale skutecznie.

Tomasz z ratownikami wynoszą Agatę ze starego mieszkania

na miejscu-Agata, mama, Błażej i Kuba

do nowego domku

faceci są od noszenia
Kończymy rozeznanie w działce „zakup dwóch samochodów”. Również dziękujemy Maciejowi i Błażejowi za to, że poruszyli niebo i ziemię, żeby znaleźć co trzeba w ludzkiej cenie. Pokażemy jak będą.
A na koniec – z życia ptaszków. Z Tomaszkiem regularnie karmimy całą rzeszę. Pan srok przylatuje od wielu lat, a jak karmnik jest pusty, wali dziobem w szybę. Od kilku dni jednak ziarna ubywa wolniej, a na moim oknie nie ma zwykłego tłoku. I dzisiaj odkryłam, dlaczego.
Łańcuch pokarmowy nie kończy się na wróbelkach i sikorkach. Wyższe jego ogniwo chwyciło system i mały drapieżnik cierpliwie czekał na krzaku na przylot swojego obiadu. Silniejszy zjada słabszego. Coś mi to przypomina. Nawiasem, nie wiem, co to za kolega.

wróble czekają na obiad z ziarenek 
pan czeka na obiad z wróbli
Nadobowiązkowo
–Miłość zawsze czuwa, zawsze ma oczy otwarte na potrzeby bliźnich, zawsze szuka czym by innym zrobić przyjemność.
–Wtedy dopiero możemy powiedzieć, że kochamy bliźnich, kiedy na własnej skórze odczuwamy tę miłość, to jest, gdy poświęcamy swoją wygodę, swój wolny czas, swój spokój, swoją przyjemność dla bliźniego, gdy kochamy go ofiarą.
–Częste zło pochodzi ze zbytniego liczenia się z tym, co świat powie.
św.Urszula Ledóchowska

