Dobra wiadomość to taka, że na razie w Zochcinie zakażone są trzy osoby. Plus Lena, ale oni z Tomkiem mieszkają w osobnym domu. Dzisiaj kolejny raz Kuba zrobił testy i reszta jest na razie czyściutka. Oby tak zostało. Dziękujemy wszystkim Przyjaciołom za wsparcie słowne, duchowe i konkretne. Jesteście kochani. Damy radę. Marcycha z Gabrysią przysłały obiad z Jankowic, Kuba przyjeżdża testować, ks.Jacek, ks.Krzysztof i Wowa ogarniają dom. Ja zdalnie udzielam porad i -jak mogę-dopieszczam, bo wszyscy to przeżywają. I powtarzam jak mantrę zalecenia, które mam nadzieję, pozwolą uniknąć dalszych zakażeń. Nie ukrywam, że martwiłam się i martwię, ale byłabym nienormalna, gdyby było inaczej.


Artur daje od trzech dni popalić, bo Hrabiemu odebraliśmy śrubokręty. Rozkręcał nimi radio podłączone do prądu. Czekamy, aż “pan przyniesie bokręt”, a przyniesie dopiero w poniedziałek-zestaw plastikowych narzędzi dla dzieci, który musiałam zamówić biegiem przez internet, żeby ocalić resztę naszego rozumu i cierpliwości. Mam nadzieję, że nie będzie można nimi rozkręcić gniazdka elektrycznego, kuchenki mikrofalowej i lampki nocnej, podłączonej oczywiście do kontaktu.


Renia i opiekunowie w warszawskim domu dla chorych na chwilę odetchnęli. Dwóch mieszkańców w ciężkim stanie, z nowotworami, udało się umieścić w szpitalu. Całe dnie i noce chłopaki czuwali, przewijali, poili po łyczku, bo jeden ma zarośnięty przełyk. Za to przybył pan, który się wyprowadza na Koło/dzielnica w Warszawie/ z gaśnicą, którą zerwał ze ściany i wszystkim, co zgarnie po drodze do drzwi. Na szczęście drzwi są solidne i zamykane, więc może pójdzie spać, a z nim Renia i chłopaki.


Tamże testujemy, testujemy, testujemy. W jakimś wywiadzie podałam mylnie, że zrobiliśmy 2500 testów. Nie, od maja przetestowaliśmy poprzez laboratoria ok.500 osób bezdomnych i pracowników i wolontariuszy z innych organizacji. To dużo, ale znacznie mniej. Przepraszam, cosik mi się poplątało. Nie liczę szybkich testów, które robimy sami.


Światowy Dzień Ubogich. Trochę historii i na końcu- nadzieja. Niestety w tym roku hucznych imprez nie będzie.

Nasz założyciel, Pascal Pingault urządzał kilkakrotnie imprezy – Święta Ubogich, które gromadziły setki ludzi bezdomnych, ubogich, Romów i imigrantów. Była oczywiście msza św. ale także mnóstwo zabawy, wspólny posiłek, muzyka. To było we Francji.


W Roku Jubileuszowym -2000- zrobiliśmy takie Święto w Polsce, na Św.Krzyżu. Przyjechało mnóstwo ludzi. Z Warszawy, z Polski. Mieszkańcy domów dla ludzi bezdomnych, DPS-ów i innych ośrodków. Także chorzy leżący. Mszę św. odprawił ks. A. Boniecki. Zaproszony ówczesny biskup nie przyjechał. Też były tańce i swawole. Kilka lat później spotkałam pana, który ze wzruszeniem wspominał tamte chwile. Wyszedł z bezdomności. Zrobiliśmy to, bo tysiące Polaków jechało w owym roku do Rzymu, a biedacy, cóż…..


Dwa lata później powtórzyliśmy imprezę na mniejszą skalę w Jankowicach. Byli nasi ludzie ze wszystkich domów, okoliczni mieszkańcy, podopieczni DPS-ów z okolicy, władze gminy. Mszę odprawił także ks.A.Boniecki, a Tosia Krzysztoń i zespół muzyczny siostry Anny Bałchan grali nam i śpiewali. Zaproszony biskup nie tylko nie przyjechał, ale zniechęcił do uczestnictwa księży, których także zaprosiliśmy. Bo nie ma czegoś takiego jak święto ubogich-motywował. Bawiliśmy się wszyscy świetnie, do późnej nocy.


W Roku Miłosierdzia /2016-czerwiec/, razem z Misją Kamiliańską i Wspólnotą św. Idziego zrobiliśmy mega imprezę na terenie Świątyni Opatrzności w Warszawie. Ks.Kard. Nycz przyjechał i odprawił mszę św. Jedna z katolickich organizacji charytatywnych nie pozwoliła nam rozwiesić plakatów w swoich domach, bo…..nie ma czegoś takiego, jak święto ubogich. Kardynał Krajewski napisał do uczestników list.

nasz zespól na scenie

Ks.Kard.Nycz -msza św.


No i trach. Rok 2016-listopad-Papież Franciszek oficjalnie ogłasza Światowy Dzień Ubogich w całym Kościele. I już jest na legalu.


Rok 2019- w Dniu Ubogich Krakowie “się działo”. W centrum Starego Miasta namioty, posiłek, prezenty, gry i zabawy, muzyka. Nasze chłopaki: Tomasz, Miki i Jasiek maczali w tym palce. Tutaj: z ks. inf. Rasiem w namiocie imprezowym. W tym roku smutno. Ale będzie lepiej. Jeszcze zatańczymy.

Jaki wniosek? Absolutnie nie taki, że to jest nasza zasługa, bo nie jest. I nie piszę tego, żeby komuś coś wytknąć. Po prostu-Kościół wędruje w czasie, pewne rzeczy docierają się powoli, dorastamy jako wspólnota do zobaczenia i zrozumienia. Jedni widzą szybciej inni potrzebują więcej czasu. Ktoś zasiewa ziarenko w jednym miejscu, kto inny w drugim i tak rozrasta się jakieś dobro i prawda, aż w końcu zostają uznane za rzecz normalną. Jest zawsze nadzieja.

fioretti

Baaardzo dawno temu, kiedy byłam w Liceum SS.Niepokalanek w Szymanowie, łaciny uczyła nas s.Klara. Niezwykła to była postać, kosa jak diabli, ale dowcipna i mądra. Opowiadała nam anegdotki. Otóż, wspominała, jeszcze za czasów jej nowicjatu, siostry musiały kąpać się w wannie w koszulach. Bo oglądanie własnego ciała byłoby niestosowne. Dziś nowicjuszki popukałyby się w głowę na taki obyczaj.


Nieżyjący już ks.Marcin Popiel, proboszcz parafii Szewna, człowiek święty i mądry, w latach sześćdziesiątych robił takie numery, że w sandomierskim seminarium, wobec zebranych kleryków toczył uczone rozmowy z jakąś siostrą zakonną, wykształconą i równie mądrą. Po co? Ano, żeby pokazać młodym, że siostra może od nich, mężczyzn i przyszłych kapłanów być mądrzejsza i nie jest tylko od sprzątania na plebanii. Dziś siostry są nie tylko na uczelniach, ale głoszą rekolekcje i prowadzą wiele grup.


Kiedy w latach osiemdziesiątych pracowałam w duszpasterstwie niewidomych w Warszawie, z Tamarą organizowałyśmy kolonie dla dzieci niewidomych rodziców. Jako wolontariusze pomagali nam klerycy. Prosili o napisanie dla rektora opinii o ich pracy. Ks.Hoinka- nasz szef stwierdził, że on na koloniach nie był, więc niech napiszę ja lub Tamara. Cóż, chłopaki wrócili po “prawdziwą opinię, od księdza, bo podpis kobiety nie ma znaczenia.” Zresztą sami się z tego śmiali, ale ksiądz dla świętego spokoju napisał. Dziś żadnemu z rektorów nie przyszedłby do głowy taki pomysł.


To niektóre ze zmian w naszej kościelnej mentalności. Same nie przyjdą. Ktoś musi im zrobić, malutką najpierw, furtkę. A potem cierpliwie otwierać. I nie ma się co oburzać, tylko za robotę zabrać.

Nad-obowiązkowo


Modlitwa do Boga i solidarność z ubogimi i cierpiącymi są nierozłączne. Aby sprawować kult Panu przyjemny, konieczne jest, żeby rozpoznać w każdej osobie, również w tej najbardziej potrzebującej i odrzuconej, obraz Boga, który w niej jest odciśnięty. Dzięki temu otrzymujemy dar błogosławieństwa Bożego, który jest przyciągnięty szczodrością okazywaną potrzebującemu. Z tego też powodu czas poświęcany na modlitwę, nie może nigdy stać się wymówką dla zaniedbania bliźniego w trudnościach. Wręcz przeciwnie: błogosławieństwo Pana spływa na nas, a nasza modlitwa osiąga swój cel wtedy, gdy towarzyszy im służba ubogim.

papież Franciszek na IV Światowy Dzień Ubogich 2020

Kolacja dla ubogich z Papieżem Franciszkiem i Kard.Krajewskim
Vatican News