Ula, labrador, jak pisałam, pożarła arturowe ukochane książki. Dzisiaj-DZIĘKUJEMY-ja/bo wreszcie mam spokój/, i Artur, bo ma chwilę szczęścia, Czytelniczce, p.Grażynie, która przesłała piękną paczkę z książkami. Jak niewiele trzeba, a tak wiele: ktoś znalazł, poszedł na pocztę i wysłał. Wiem, że Małgosia K. już chciała ściągać z zagranicznych antykwariatów, zatem też dzięki za serce. Ufff! Autystyk wreszcie przestał jęczeć. Do następnego razu

[wonderplugin_slider id=16 alignment=”center”]