Umęczenie trwającą wciąż walką o możliwość pomocy ludziom bezdomnym sięga szczytu. Walczy też Kamiliańska Misja Pomocy. Oburzają się inni. Sorry, dziś nie będzie spokojnie, bo za chwilę będzie mocno niespokojnie.
Do Pań i Panów, którzy mają władzę nad ludzkim zdrowiem i życiem.
Do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, do Władz Miasta Stołecznego Warszawy.
Organizacje pozarządowe wspierające w różnoraki sposób ludzi bezdomnych nie są Waszymi ani wrogami ani przeciwnikami politycznymi. Wobec nieprzemyślanych zapisów ustawowych wyjścia są dwa: zmienić je tak, żeby pozwoliły nam realnie wspierać osoby bezdomne i umożliwić im wyjście z kryzysowej sytuacji życiowej. Jeśli prawo jest szkodliwe to trzeba je zmienić. Drugie wyjście-doraźnie- szukać rozwiązań mimo złej ustawy dla osiągnięcia tego celu. Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której nie można przyjąć człowieka bezdomnego do schroniska tylko dlatego, że miał ostatni stały meldunek w innej części kraju. Jak Wy sobie to wyobrażacie? Że niby zmarzniętego, głodnego, upokorzonego, schorowanego odeślemy spod drzwi, bo nie jest miejski albo gminny? Albo nie ma Waszej „świętej” decyzji administracyjnej? Stańcie na naszym miejscu i spójrzcie mu w oczy. Podobnie- kierowanie starych, schorowanych ludzi do noclegowni, skąd dopiero po jakimś czasie mogą aplikować do całodobowej pomocy. Dzień spędzając na ulicy! To częsta praktyka. Gminy proponują naszym mieszkańcom w takim stanie właśnie noclegownie.
Człowiek pobierający tzw.stały zasiłek w wys. obecnie 604 zł, czyli ten, który jest niepełnosprawny, musi się za te pieniądze utrzymać cały miesiąc. Natomiast mieszkaniec schroniska dla ludzi bezdomnych ma dostawać pełne wyżywienie, pomoc i nocleg – za darmo. Pieniądze zostają mu w kieszeni. To przegięcie w drugą stronę. Wielu znam ludzi zmuszonych do życia za 604 we własnych mieszkaniach. Zaprosić ich do schronisk? Dlatego w naszych domach mieszkańcy muszą się dorzucać do wspólnej kasy. Choćby symbolicznie, w zależności od ich finansów. Jeśli nie mają nic, przyjmowani są także bez problemów. Mają wtedy ludzie świadomość, że życie kosztuje. Ich konkretne, w tym konkretnym domu. Kiedy się usamodzielnią, będą musieli żyć za takie pieniądze. Często bywa i tak, że ktoś wpłaca 200 zł, a następnego dnia kupujemy mu leki za 400 zł. Ale pozostaje u człowieka poczucie współodpowiedzialności finansowej za własne życie.
Doskonale wiecie ile kosztuje miejsce w DPS. Dlatego samorządy, w tym Miasto Warszawa, bronią się przed przyjmowaniem naszych ludzi o niskich dochodach do tych domów. Ile trzeba zabiegów, biurokracji i cierpliwości, żeby miejsce pozyskać dla bezdomnego, starego lub schorowanego człowieka. W sytuacji, kiedy społeczeństwo się starzeje i koszt opieki nad ludźmi niezaradnymi wzrasta, często przez zbyt wygórowane standardy, będzie jeszcze gorzej. Stąd ustalanie ścisłych terminów pobytu w schronisku dla ludzi bezdomnych jest absurdalne i niewykonalne. Są u nas osoby czekające 2 lata na decyzję o przyznaniu miejsca w DPS. Mamy ich wyrzucić? Dokąd? Pod Ratusz czy Ministerstwo. Bardzo proszę. Już wynajmujemy autokary. Oczywiście z pełnym zabezpieczeniem medycznym, ale tylko do bram Waszych urzędów. Nie zmuszajcie nas do takich gestów. To nasza wspólna odpowiedzialność.
Ogromna większość budynków, w których mieszczą się placówki dla ludzi bezdomnych to obiekty stare, których nikt nie chciał. Remontowane i adoptowane przez lata, najczęściej dzięki wysiłkowi organizacji i pieniądzom od darczyńców. I teraz Wy stawiacie nam standardy, których zastosowanie jest nierealne ani też potrzebne. Oczywiste, że należy ludziom zapewnić minimum godności i wygód. Lecz spełnienie Waszych oczekiwań będzie się wiązać z drastycznym spadkiem liczby miejsc, których i tak brakuje. Już, w tej chwili, a mamy lato. Dajcie nam budynki dostosowane do Waszych marzeń. Nie ma? No to pozwólcie żyć najsłabszym skromnie, ale pod dachem. Znam rodziny mieszkające tak, że marzeniem byłoby dla nich zamieszkać w jednym z naszych domów. Żyją bez kanalizacji, bez ogrzewania, kilka osób w jednej, ciasnej izbie. Od kilku lat chcemy w Warszawie wybudować, dzięki dobremu człowiekowi, porządne schronisko dla chorych. Potrzebna jest działka. Koszt budowy z pewnością przekroczy jej wartość. Działki nadal nie ma na ten cel.
Wiele jest jeszcze bezmyślności lub po prostu braku znajomości tematu. Jesteśmy po to, żeby wspierać ludzi, którym Państwo nie jest w stanie pomóc, którzy wypadli z wszelkich systemów. Oczekujemy wsparcia i współpracy, a nie stwarzania barier, których sami nie jesteście, jako przedstawiciele urzędów, w stanie przeskoczyć. Zacznijcie nas słuchać. Wielu szeregowych pracowników pomocy społecznej mających do czynienia z problemem bezdomności myśli tak samo i załamuje ręce nas skutkami sławnej już ustawy. Niestety, nie mają siły przebicia i często odwagi, wszak jesteście ich pracodawcami, do publicznego wyrażania dezaprobaty.
Nie możemy przestać o tym mówić. Nie możemy milczeć. Jakżeby to było dla nas wygodnie! Przyjmujemy ludzi tylko z decyzjami, pieniądze dostajemy na wszystko, żadnego kłopotu, szukania sponsorów, liczba przyjęć ograniczona. A co z resztą potrzebujących? Nie nasza głowa. Wiem, wiele organizacji w taki układ wchodzi. Mają prawo. Ale zostawcie nam nasz sposób działania, wypróbowany przez 30 lat i skuteczny oraz….tańszy. Tylko w ub.roku tylko nasza Wspólnota przyjęła ponad 1000 osób bezdomnych pod swój dach. Na dłużej lub krócej.
Nie tylko my, ale wiele innych organizacji spełniających swoją misję nie godzimy się na ludzi umierających na ulicy, na pozostawienie bez pomocy bliźniego kimkolwiek by nie był i jaka by nie była jego przeszłość. Człowiek bezdomny zaplątany w tysięczne problemy osobiste i zdrowotne nie stanie się z dnia na dzień „elementem systemu społecznego” stworzonego przez silnych. Może nigdy wg Waszych kryteriów. Czy nie zasługuje na miejsce w naszym życiu? Nie odwołuję się do wartości chrześcijańskich, bo nie wszyscy je podzielają.
Wystarczy SOLIDARNOŚĆ.
Nad-obowiązkowo
Ludzi bezdomnych na ulicach Warszawy od grudnia będzie więcej ! Odbierając organizacjom możliwość pomagania osobom w kryzysie bezdomności z innym niż w warszawski meldunek wcale nie spowoduje się, że ci ludzie wyjadą ze stolicy. Urzędnicy liczą na to że podejdę do człowieka na ulicy i proponując mu pomoc zapytam gdzie ma ostatni stały meldunek. I co mam się odwrócić na pięcie jeśli ktoś jest spoza Warszawy ? Zgodnie z przepisami obowiązuje mnie obojętność ?!
A my, organizacje pozarządowe, nie będziemy mieli wpływu na to kogo przyjmiemy do placówek przez nas prowadzonych. To pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej zdecyduje kto i gdzie do placówki pójdzie i kiedy z niej wyjdzie. Ludzie mają czekać w noclegowni na skierowanie do schroniska!
Naprawdę liczycie na to że ktoś się na to zgodzi z organizacji pozarządowych ? W Warszawie organizacje pozarządowe są wspierane przez miasto stołeczne Warszawa. I myślicie że sięgną po pieniądze, które spowodują, że nie będę mogły pomagać? Ciekawe jak stolica zrealizuję zadanie własne ze wspierania osób w kryzysie bezdomności jeśli organizacje pozarządowe odwrócą się i powiedzą nie chcemy pieniędzy, które blokują pomoc dla najbardziej potrzebujących. Nie sprzedamy się!
Wzywam organizacje pozarządowe działające w sferze wspierania osób w kryzysie bezdomności w Warszawie do zabrania stanowiska w tej sprawie/Adrianna Porowska, Kamiliańska Misja Pomocy, przewodnicząca Radu Opiekuńczej dla Bezdomnych przy Prezydencie M st Warszawy. Rady, którą 26 lat temu zakładałam wraz z innymi, żeby razem pomagać./