Ktoś napisał, że czasem marzy mu się świat bez bezdomnych, „nieudanych”, krótko- bez cierpiących. I mnie się czasami też tak marzy, ale ….byłby to także świat beze mnie. Takie marzenia o idealnej ludzkości bez skazy na urodzie, rasie czy zdrowiu i moralności miało już wielu. Niektórzy nawet wprowadzali to w czyn.
.
Miejsce słabego jest w sercu Kościoła. A że słaby bywa trudny? Przeszkadza nam, obnaża naszą własną słabość, o której tak chętnie zapominamy? Dlatego też próbujemy go usunąć z widoku. Starych i chorych- do szpitali, gdzie umierają jak numery w kartotekach, niepełnosprawnych do getta, albo zamknąć w ich domach, żeby nie wychodzili na ulice,nieudaczników do przytułków. Nieporadnym matkom zabrać dzieci, nie będzie problemu. Kalekie dzieci zabijać jeszcze zanim się urodzą. Potem to tylko sam kłopot i koszta.
A tu problem wychodzi bokiem z drugiej strony. Brak miłosierdzia w końcu wali nas w łeb w chwili, kiedy sami go potrzebujemy.
Jutro wyjeżdża od nas pani, która odprawiała u nas swoje rekolekcje. Przyjechała z Węgier. Mnie w tym czasie nie było w domu. W ramach równania szans balowaliśmy z Arturem na basenie, w kinie i na innych rozkoszach Arturowego ducha i ciała.[onet_player v1=”wSpTQw6V35″ v2=”” v3=”” v4=”1538212″] Musieliśmy zwiewać  w momencie, kiedy w hotelu jakaś firma zrobiła promocję skuterów. Natychmiast miałam kupić dwa. Artur musi mieć wszystkiego po dwa- jednakowe. Trzeba było biegiem zwijać manatki, bo groziła demolka pomieszczeń.Dwóch skuterów, ani też jednego nie kupiłam z wiadomych powodów.
Pani- Gość- wyjeżdża poruszona kulturą i delikatną życzliwością mieszkańców domu w Zochcinie. I co świat traci, że nas, biedaków nie chce?