Pani Grandyna pyta, czy można zaklinać Pana Boga?
“Zaklinam Cię, o mój Zbawicielu, przez doznaną trwogę, abyś mnie nie opuścił podczas Cierpienia i trwogi, jakie wywołuje zbliżająca się śmierć i sąd Boży.Amen.
Jak można do Jezusa pisać , ze się GO “zaklina”? To jest zła forma, prawda? Czy się mylę?”

Chodzi o modlitwy św. Brygidy,szwedzkiej mistyczki, które zdaniem osób prezentujących te modlitwy, szczerze wypowiadane, przyniosą nawrócenie i szczęście.
Myślę, że trzeba wziąć pod uwagę czasy i osobę, która te modlitwy spisywała. W różnych wiekach różne aspekty duchowości  chrześcijańskiej były eksponowane. Również język , którym opisujemy nasze relacje z Bogiem zależy od czasów, w jakich powstaje opis. Dzisiaj język św. Teresy od Dzieciątka Jezus/koniec XIX w/ w jej autobiografii jest trudny do zniesienia, ale kiedy przebijemy się przez przesłodzoną jego warstwę, znajdujemy opis życia wewnętrznego pełen mądrości ewangelicznej. Została wszak Doktorem Kościoła.
Realistyczne opisy Męki Pańskiej, zwroty pełne afektu, bardzo mocne – to cecha pisarstwa św.Brygidy. Także wielu ludzi jej czasów.
Dzisiaj zwrot “zaklinać” ma dwa znaczenia: zaklinanie rzeczywistości, węży….czyli próba wpłynięcia człowieka na kogoś lub coś. Ale także – choć rzadko, używamy go kiedy o coś błagamy. Np. zaklinam cię na wszystko, nie rób tego!Myślę, że tłumacz użył tego słowa w tym znaczeniu. Być może jest to niefortunne tłumaczenie. Nie wiem. Chodzi pewnie o “błagam”, “proszę” ale w wersji mocniejszej.
Ja bym się tak do Jezusa nie zwracała, to nie mój język. Ale każda modlitwa płynąca z kochającego serca nawraca człowieka. A Pan Bóg, myślę, bierze pod uwagę tzw uwarunkowania kulturowe i historyczne i szczegółów się nie czepia.