Ciąg dalszy o rodzinie.
 Nie zgadzam się, że -jak pisze jeden z komentatorów, że jesteśmy narodem zestresowanym i nie potrafimy wychowywać dzieci. Owszem, z wychowaniem od zawsze dorośli mieli problemy. Świat współczesny z bałaganem poglądów i ofert “szybko, łatwo, przyjemnie, natychmiast” tego nie ułatwia. Tym bardziej nie ułatwia, że podważa wszelkie normy i reguły. I dochodzimy do punktu 0.
Efekty wychowania bezstersowego, bez wymagań i zasad widzimy wszyscy. Rozbici wewnętrznie młodzi, samobójstwa, nieumiejętność samodzielnego życia, nieodpowiedzialność za siebie i innych.
Podana w ustawie definicja przemocy jest absurdalna. Obok oczywistych czynów przestępczych, które są i obecnie karalne, stawia zachowania normalne i płynące z troski  rodziców o dzieci. Rodzice mają prawo zakazywać, kontrolować, zawstydzać i nie godzić się oraz karać/nie mówię o karach cielesnych/. Oczywiście także chwalić, nagradzać.I to według swojej skali wartości. O ile nie zmuszają dzieci do zachowań sprzecznych z ich dobrem np. do prostytucji.Przecież to podstawowe środki wychowawcze, stosowane powszechnie w życiu, także dorosłych.
Ingerencja państwa w życie tak osobiste, jak rodzinne może mieć miejsce tylko w szczególnych przypadkach.
Państwo powinno wspierać słabsze rodziny zanim dojdzie do tragedii. Zarówno materialnie jak i poprzez asystentów rodzinnych, którzy nie mieliby prawa ingerować w życie intymnych relacji, ale wspierali by , funkcjonowanie społeczne jej członków. Łatwiej dziecko odebrać i wrzucić do bidula.
Wszystkie systemy totalitarne starały się odebrać rodzicom wpływ na wychowanie dzieci. My zbliżamy się do miękkiej dyktatury biurokracji. Przychodzi po cichu, w miękkich kapciach. Początkowo nie boli.Co więcej, początkowo przynosi ulgę, bo zdejmuje z nas część odpowiedzialności za wychowanie dzieci. I nie tylko. Generalnie za miłość i myślenie. i skutki naszych decyzji. Prawo mówi nie zakazywać- to widocznie prawo wie lepiej -no i córciu- idź na całonocną dyskotekę. A że masz lat 13 i jesteś głupiutka, cóż, nauczysz się, jak cię zgwałcą.  
Śmiem twierdzić, że to właśnie brak zakazów, krytyki i zawstydzania jest jednym z powodów zagubienia dzisiejszej młodzieży.
Dlaczego ludzie zamożni wysyłają swoje dzieci do prywatnych szkól z internatami, gdzie panuje rygor? Bo doskonale wiedzą, że dzieciak musi się nauczyć życia w twardej szkole, żeby osiągnąć sukces.
Rodzinę postrzegamy poprzez środki masowego przekazu, które, słusznie nagłaśniają akty brutalizmu i przemocy. Powstaje obraz Polaków jako brutalnych sadystów, którym tylko mądre państwo może pokazać jak należy wychowywać dzieci.A rodzina jest postrzegana jako miejsce represji, a nie szkoła miłości.
W krajach, na które często się zapatrujemy, to państwo zaczyna decydować, a/czy nasze dzieci mają być grube czy chude/odebranie dzieci rodzinie otyłej/,
b/co mamy im dawać jeść/odebranie dziecka, któremu lekarz nakazał dietę z chipsów, a rodzice karmili czym innym/,
c/ile miłości mamy dzieciom dawać/odebranie trzyletniego dziecka mieszkance naszego domu, bo było zbyt przywiązane do matki i wrzucenie do bidula.To u nas i  udało nam się sprawę odwalczyć /. Odebranie matce chłopca chorego na padaczkę, bo była zbyt opiekuńcza, oddanie go pod opiekę alkoholika w ramach resocjalizacji tegoż alkoholika. Chłopiec zmarł.
Przykładów jest tysiące.
Myślenie oddajemy chętnie w dzierżawę. Tylko dzierżawca robi z nim co chce.