Inżynier pognał do stolicy wywożąc jedną grupę i przywożąc dwoje nowych gości. Po uruchomieniu nowej nitki obwodnicy korki u wylotu z Warszawy większe niż przedtem, o ile mogą być większe. Co do korków, to do metropolii nam, na wsi,  niedaleko. Koło Opatowa od chyba dwóch lat są kopalnie kamienia. Setki ogromnych ciężarówek blokuje skutecznie przejazd ustawiając się w kolejce do 3 świateł, bliziutko siebie ustawionych. Dojazd do naszego city zamiast 10 min trwa ok.40-50 min, a w miasteczku żyć się nie da. Ludziska domagają się obwodnicy, ale….Cóż, zamiast modlić się w kaplicy można zmówić różaniec w samochodzie. Wtedy i złościć się nie wypada i nie daj Boże brzydkich wyrazów. Zwłaszcza, że ponoć kopalnia należy do…hm, instytucji katolickiej, czyli braci w wierze. Ale to ponoć i może być plotką. Pociechą może też być myśl, że skoro kamień kupują, to budują, a więc gospodarka się rozwija. To już myśl głęboko patriotyczna i heroiczna, zwłaszcza jak kogoś trzeba wieść do szpitala albo na PKS. 
Po transporcie posprzątane, narobili się nasi mocno. Ja wczoraj bawiłam uroczą ekipę Polsatu co to podglądać nas sobie zechciała. Ma być puszczone w sobotę lub niedzielę, ale nie wiem jeszcze kiedy. A zamiast pisać nocą bloga wycierałam hektolitry wody cieknące przez filtr do akwarium. O 2 w nocy, powstrzymując się przed aktem przemocy wobec urządzenia i wezwaniem na pomoc Wojtka -ksywka Malinowy /naczelna zochcińska złota rączka/- poddałam się. Rano Wojtek jednym ruchem zamknął prawidłowo filtr i nie cieknie. Męska część ludzkości jest baaardzo przydatna. Co będzie, jak już nie będzie panów i pań, zgodnie ze współczesnym trendem? 
Tak?
Ja jednak wolę tak, nie tylko ze względu na cieknące akwarium

 Artur co prawda chłop jest, ale raczej ubaw miał niż pomógł, z wiadomych względów. On potrafi kochać, a głupie przyziemne sprawy dorosłych ma w nosie.

Wieczne dziecko i wolny człowiek. I wiecie co? Uświadomiłam sobie, że życie z nim stale zmusza do pozostania w jakimś kawałeczku dzieckiem i to jest prezent od Pana Boga. Co będzie, kiedy na świecie nie będzie takich Arturów? Może jesteśmy w życiu społecznym dość ponurzy, bo coraz mniej wśród nas jest dzieci? /za odkrycie tego zjawiska socjologicznego oczekuję nagrody Nobla/.
Trochę podzieciujmy, w nadchodzący weekend. Luzik chrześcijański. Nawet, jeśli mamy  młyn.

Bo  w Warszawie, nie tylko młyn, ale cała farma wiatraków:

Jedna ze sponsorek funduszu stypendialnego załatwiła dla dzieciaków z Brwinowa bilety do Kinoteki na przedpremierowy pokaz filmu animowanego. Dzieciaki wniebowzięte. Tosia zebrała ekipę, ja gnałam przed Pałac Kultury, żeby zdążyć z biletami. Zorganizowaliśmy się w 3 godziny!
Pani przejęta, że dzieci będą jechały spoza Warszawy dołożyła jeszcze 50zł na drogę.
Miło, że ludzie o nas myślą i dzielą się tym, czym mogą!
U nas jak zwykle młynek. Wszystkiego nie wyliczę. Czekamy na nową kuchenkę gazową, w między czasie popsuła się pralka, naprawiamy dachy nad barakami, na Stawkach wstawione nowe drzwi, podest pod figurkę Maryi wreszcie skończony, wolontariusze pomogli mi dziś przebierać ciuchy – cały dom się zaangażował czyhając na okazję wyrwania czegoś dla siebie. Z męskimi butami krucho. Szykuję wyprawkę dla noworodka podopiecznej z OPS-u, przychodzą ludzie po jedzenie, po rozmowę, po odrobinę życzliwości. Gościmy kierowcę z ośrodka w górach. Widziałam samochód ks. Jacka,(już nie wiem, czy wczoraj, czy dzisiaj), ale w tej całej lataninie jego samego nie spotkałam. Nie nadążam z bałaganem w magazynach. I gdyby ktoś miał przytomną kucharkę, to pomyślcie o Łopuszańskiej, bo nie dam rady jeszcze

czyli samo życie

gotować...Ela

 Nad-obowiązkowo 
O radości, moja siostro, córko Ducha.
Ileż razy znajdywałem cię niespodzianie w sercu,
kiedy już myślałem, że straciłem cię bezpowrotnie.
Oby każdy z nas, wieczorem, patrząc na miniony dzień
odkrył twój ślad.
Duchu Radości, moja siostro-radości,
Radości Boga/M.Hubaut, franciszkanin/








pomocnik do luziku:


W upalne południe proboszcz odmawia brewiarz w ogrodzie  i z trudem powstrzymuje senność. Nagle wiatr przewraca kilka kartek do przodu. “Dzięki, Ci Panie”- wdycha ksiądz. “Sam nie miałem odwagi”. 


Katecheta pyta dzieci przed Pierwszą Komunią: 
-od czego trzeba zacząć spowiedź?
-od zrobienia grzechu-odpowiada Jaś.


Biskup wysłał młodego, gorliwego księdza do nędznej wioski, w której od lat nie było księdza. Po dłuższym czasie odwiedza tę parafię i podziwia zmiany. Nie chcąc jednak wbić w pychę kapłana, stwierdza:
-mój synu, jakąż wielką pracę wykonał Duch Św. przy twojej pomocy!
-tak, ojcze, ale trzeba było widzieć co tu się działo, jak Duch Św. pracował sam.


Milioner wzywa księdza czując zbliżającą się śmierć. 
-Czy może mnie ksiądz zapewnić, że jeśli przekażę 100000 EU na kościół, uzyskam zbawienie?
-Zapewnić nie mogę, ale zawsze można spróbować.