Artur nie zaśnie, póki ja nie położę się spać. Śpimy w tym samym pokoju, bo synek ma nocami ataki padaczki. Mój “salowy” pilnuje i koło 9 wieczór ostrym tonem nakazuje -“połż się”/to nie błąd, bo tak mówi/ wskazując palcem na łóżko. Cóż, synku, akurat to jest pora, kiedy mogę załatwiać biurowe sprawy- rachunki, wpisy, maile. Czasami ulegam jednak, bo wiem, jak bardzo jest samotny i potrzebuje obecności. Tak. Ludzie niepełnosprawni intelektualnie, autystyczni, zależni, są w gruncie rzeczy strasznie samotni. Wąski krąg, przeważnie starszych członków rodziny i tyle. Koledzy, koleżanki, przyjaciele- nic z tych rzeczy. Artur i tak ma szczęście. Czasem zabiera go do siebie przybrane rodzeństwo. No i jest pani Wiola, opiekunka. Tacy Arturowie są w świecie niezauważalni. Być z nimi- w oczach świata to strata czasu. Być z nimi, to w oczach Boga zaszczyt. /Czasem droga do tych zaszczytów bywa trudna. Nie ukrywajmy/
Zatem w skrócie, bo salowy się niecierpliwi. Wakacje. Świetlice pokończyły zajęcia i małe dyplomiki dzieciaki dostały. Basen w Zochcinie czynny z przygodami. Najpierw trzeba było starą wodę wylać, tak, ze 20 m sześciennych wiadrami, bo pompa nie sięgała, wyczyścić, potem wlało się 60 m wody z błotem, jako, że cosik się popsuło w wodociągu, wreszcie przy pomocy chemii, wymienianych filtrów i innych cudów mamy wodę jak kryształ.
Czyż historia basenu nie obrazuje życia?
Wycieczka też już jedna była. Dzieci polskie i ukraińskie i dorośli także, w tym nigeryjscy, bo akurat mamy rodzinę z Afryki. Mało rozrywek jest tu na wsi, więc każda okazja dobra, żeby się wyrwać do większego świata. Artur pojechał ‘busem” i -choć minęło już kilka dni, co rano wkłada buty i czeka na autokar. “Pan przyjedzie busem po Artura”. Dlaczego to co miłe i piękne nie trwa wiecznie na tej ziemi? Miłość synku, tylko miłość jest wieczna. A “bus” przyjedzie, bo będą jeszcze wycieczki.
Ciągła kombinacja- gdzie “wepchnąć” jeszcze kogoś w potrzebie, co można zaadoptować lub wyremontować, nie mówiąc o tym, że nie ma kim i no hm….za co. Z tym ostatnim to problem niebiańskiego ministerstwa finansów. Minęły czasy, kiedy nasi mieszkańcy remontowali i wręcz budowali nie tylko nasze domy, ale także wielu rodzin żyjących w biedzie i koszmarnych warunkach. Teraz u nas sami starsi i niepełnosprawni, wymagający opieki lub niezdolni do żadnych prac. To taki obraz zmian w społeczeństwie. Wynajęcie firmy to majątek, o ile się ją znajdzie. Łatamy zatem jak możemy.
Nasz Misza skończył 18 lat. Dumnie poszedł do pracy. Chce być kucharzem i uczy się w restauracji. Pochodzi z Charkowa. Niedawno bomba spadła tuż obok jego domu. Krzysztof po czterech latach dorastania i wyciągania go z kłopotów rozpoczął samodzielne życie. Potrzeba często duuużo czasu, żeby wyprostować krzywe drogi. Nie ukrywam, że cierpliwości anielskiej, której nie zawsze starcza. W Warszawie jeden z mieszkańców, inwalida na wózku, co zdrowie stracił przez alkohol, z radością mi oznajmił, że dostał mieszkanie socjalne i będzie miał własny kąt. Też trzeba było kilku lat. Oby się tym chłopakom i wielu innym powiodło. Z bezdomności nie wychodzi się z dnia na dzień. Czasem, niestety, nigdy. A z drugiej strony dla wielu jesteśmy domem. Jesteś tutaj- to już nie jesteś bez-domny. Razem tworzymy dom. Możesz tu zostać. Oczywiście, jak w każdym domu, obowiązują zasady. Jesteśmy razem i jesteś dla nas ważny, obojętne skąd przyszedłeś i dokąd dalej pójdziesz.
zauważyć:/list od stypendystki/
Dzień dobry, kolejny rok szkolny za nami dlatego piszę z podziękowaniami dla fundatorów ale również dla całej fundacji. Jestem bardzo wdzięczna za to, że ktoś wykazał chęć pomocy. To dzięki Państwu mogę sobie pozwolić na rozwijanie swoich pasji. W przeciągu tego roku nauczyłam się wielu przepisów kucharskich, czytałam więcej książek oraz mogłam sobie pozwolić na zaproszenie kilku znajomych na swoje 18 urodziny nie obciążać swojej mamy kosztami. Jestem przeogromnie wdzięczna za to, że w ogóle powstała taka fundacja, ponieważ wiem że pomaga bardzo dużej ilości osób. Cieszę się, że ktoś docenił moje wyniki w nauce. Jeszcze raz bardzo dziękuję za to co robicie dla innych i dla mnie.
Patrycja
Szczęść Boże. Dziękuję Kochana Siostro za twoje słowa, jak radzisz sobie z niepełnosprawnym synem , jak wygląda wasza codzienność. Moja jest bardzo podobna. Wychowuje samotnie syna głęboko upośledzonego i każdy Twój wpis o Waszej codzienności, która jest moim odbiciem daje mi siłę, że nie jestem w ty sama.Mieszkamy na wsi i niby wśród ludzi ale czuję na plecach tylko współczucie nie wsparcie. Twoje patrzenie na świat i doświadczenie ludzkiej biedy oraz jej w bardzo prosty ale wyjątkowy sposób jest dla mnie niezwykle budujący. Dziękuję i Bóg zapłać. Pozdrawiam Ciebie i Artura bardzo serdecznie i tulę do serca.