Pogoda pod psem, nie obrażając naszych sierściuchów. Wszyscy o zwierzątkach, to ja też, jako przerywnik w poważnych rozważaniach. Pod jednym z lokalnych marketów połączonych placem ze stacją benzynową leżał zwinięty w kłębek, zmarznięty psiak. Zawsze mam w samochodzie trochę karmy, miskę i wodę, żeby nie było. Zjadł trochę i dał się wsadzić do samochodu.
Opowiedziałam Tamarze i Wioli, że spotkałam taką bidę i dałam jeść. Czekałam na reakcję. Chwila ciszy a potem:” I tak go zostawiłaś? Jak mogłaś?” Przetrzymałam je momencik i dodałam: “Jest w kojcu u Felka”. Odetchnęły. A ja sprawdziłam, że jeszcze mnie nie uważają za …hm …stukniętą. Felek to też znajdka, a właściwie podrzutek. I tak ks. Józef i chłopaki mają kolejnego psiaka do opieki. Może już jednak wystarczy tego, bo prowadzimy domy dla ludzi bezdomnych, a nie dla bezdomnych kudłaczy. Trzeba zachować proporcje.
Rozmawiam z dziewczyną z Ukrainy. Zbiera pod marketem w malutkim miasteczku na fundację opiekującą się niepełnosprawnymi dziećmi. Fundacja ma siedzibę w dalekim, dużym mieście i na swojej stronie kilku podopiecznych. Dlaczego tutaj zbieranie? Mam nadzieję, że osoby z Ukrainy nie są wkręcane. To nie pierwszy taki przypadek spotykam. Zawsze zagaduję, ale na ogół zbierający nie są zbyt rozmowni.
Żeby nie było: nie mam nic przeciwko zbiórkom na dobre cele. Wręcz przeciwnie. Jak mam swoje własne grosze, to często wrzucam, zwłaszcza jak zbierają dzieciaki i młodzież. Żeby mieli poczucie sensu swojej pracy. Oczywiście my dzielimy się bez ustanku, ale to inna ścieżka.
Byliśmy z Arturem na św.Krzyżu. Kocha to miejsce, bo jest tam sklepik z dewocjonaliami. No i mamy kolejne dwa krzyże, równie ładne, co drogie. Ma rzut na “Bozię”. Lekcjonarze z zochcińskiej kaplicy też zwinął. Choinka będzie stała rok cały. Na szczęście jest sztuczna. Po usunięciu drugiej, żywej, awantura trwała kilka dni.
Niech ta zima się skończy. Nasi ludzie nie wychodzą, bo starzy, chorzy i zimno. Chłopakom sprawnym wymyślam jakieś drobne prace, ale nudzą się i kłócą się. Normalka, jak w rodzinie. No i ogrzewanie zjada fortunę. Na razie w domach pełno.
Szare, monotonne życie codzienne ma swój blask. Można się ucieszyć z posprzątanego pokoju, upieczonego ciasta czy chwili oglądania filmu z Arturem. Do czasu …telefonu z bardzo ważną sprawą, który tę szarość czasem brutalnie przerywa informując o czyimś nieszczęściu czy problemach. Dlatego staram się łapać chwile. Na więcej nie liczę.
Nad-obowiązkowo
Jednym z najcięższych grzechów człowieka jest nieobecność.
Nie można żyć chwilą obecną, nie będąc świadomym, uważnym. Chodzi o to, by trzeźwo chodzić po ziemi. Trzeba być w pełni zaangażowanym w to, co się robi i nie przyzwalać na trwonienie swoich sił. To święta liturgia, a ty nią jesteś. Mycie się, modlitwa, jedzenie, bieganie, chodzenie, przygotowywanie posiłku.
Kto żyje z otwartymi oczyma, zauważa, że rajski ogród jest tutaj tak samo obecny, jak obecny jest grzech.
Im bardziej żyjemy chwilą obecną, tym bardziej pracujemy na podobieństwo Boga przez to, że po prostu jesteśmy. Przy takiej pracy nie szukamy żadnej zasługi, nie chcemy napełniać swoich spichlerzy. Po prostu jesteśmy, albo mówiąc inaczej, kochamy, dajemy, służymy.
O.Wilfrid Stinissen Karmelita
To wszystko o czym Siosta pisze..od zabrania pieska spod marketu, po “Nad obowiązkowo”, wymaga odwagi.
Dziś mamy chyba wszystko oprócz niej.
P.s. Artur zawsze skrada moje serce.
Wie czego chce i ma odwagę o to powalczyć .(w dzieciństwie moja koleżanka miała w kwietniu choinkę na środku gościnnego pokoju,strasznie jej zazdrościłam!)
I kto to jest w tym świecie niepełnosprawny..?