Ekipy ze wszystkich domów meldują:

Dary zebrane, dowiezione- Michał Stryszowski gnał z Krakowa do Zochcina z pełnym samochodem jedzenia, a nasi ludzie wieczorem jeszcze rozwozili do rodzin. Co trzeba było dokupić, dokupione, paczuszki z prezentami dla mieszkańców porobione, część dostaliśmy z Fundacji Biedronki, co znacznie ulżyło naszym finansom, wiele dobra przyszło też od innych – z kraju /m.in. Bufet Potrzeb z Elbląga/ i zagranicy, od Przyjaciół znanych i nieznanych. Nie sposób wymienić Was wszystkich, kochani. Mamy Was w sercach i modlitwie. Czyście wierzący, czy nie, czarni, biali czy żółci, starsi czy młodzi, z partii “x” czy “y”, w spodniach, spódnicach czy sutannach.


Choinki są, opłatki, ryba, ciasta i obrusy w gotowości. Wirus grypy żołądkowej też jest, oczywiście. Inne plagi przed nami, bo zazwyczaj w Święta….Nie, nie będę złemu losowi podpowiadać. Może się uda.

Okazja do spowiedzi też była, a jakże.


Marszałek Szymon Hołownia imprezkę w Sejmie zrobił. Zostaliśmy zaproszeni, a jakże. Spośród naszych licznych warszawskich mieszkańców /około setki/ udało się zebrać 3 osoby, które raczej nie zasłabły by w trakcie przyjęcia, nie potrzebowały ambulansu, wiedziały gdzie są i nie zaginęły w tłumie bez wieści, nie mówiąc o innych możliwych scenariuszach. A i tak nie obyło się bez przygód. Tylko u nas. Taki mamy skład. No i pojechali z kierowniczką Olą. Było ponoć pięknie.


Jutro naszą domową choinkę ubierzemy z Arturem. Już mi skóra cierpnie. Zacznie się czekanie na pana z brodą. Ale mamy rezerwy. Dzięki Przyjaciołom możemy podrzucać co chwila jakiś drobiazg do momentu kulminacyjnego w Wigilię.


Kolejny gość z Ukrainy zamieszkał z nami. Młody człowiek z ciężką nerwicą lękową od dzieciństwa. Częste bombardowania jego rodzinnego miasta doprowadziły go na skraj wytrzymałości, powiększając stany lękowe. Matka musiała wracać na Ukrainę, bo tam został ciężko chory mąż. Sasza tutaj jest bezpieczny, kobieta jest spokojna przynajmniej o syna. Przejechała 1200 km z Charkowa. Nauczycielka matematyki w szkole specjalnej. Zwykła matka i żona. W Warszawie często nocują u nas po kilka dni niepełnosprawni uchodźcy w oczekiwaniu na wyjazd dalej, na Zachód. Ten organizuje Fundacja Asymetryści. WOJNA TRWA. Ofiarami są nie tylko żołnierze, ale starcy, dzieci, niepełnosprawni. Nie zapominajmy o ich tęsknocie za domem i normalnym życiem, bliskimi. Uśmiechnijmy się życzliwie do kogoś, kto mówi po ukraińsku.


Generalnie- zacznijmy się wreszcie do siebie uśmiechać życzliwie. Pan z KO do pani z PIS, babcia do wnuka, wnuk do babci, mama do taty i odwrotnie, biskup jeden do biskupa drugiego, ateista do księdza, a ksiądz do niedowiarka. Radość świąteczną niech widać będzie na naszych gębach i w naszych gestach. Uśmiech ciepły, życzliwy. Nie szyderczy śmiech czy drwina. Te zabijają.

I to są moje życzenia: niech nic nie gasi nam uśmiechu. Nawet cierpienie. Bóg patrzy na każdego z nas z serdecznym uśmiechem. Płynącym z serca miłości. To nie znaczy, że mamy się śmiać w obliczu cierpienia. To znaczy, że On przygarnia i jest razem. Na zawsze. Nie odrzuca nikogo. Czeka, kiedy jesteśmy daleko.

Stał się małym, bezbronnym dzieckiem, żeby nikt się Go nie bał. Paradoksalnie- On- Bóg Wszechmocny potrzebuje naszej opieki. Zaopiekujmy się Bogiem. W naszych sercach i naszych braciach.

fot. Mikołaj w krakowskim domu z mieszkanką

2 komentarze

  1. Kochana Siostro, to najpiękniejsze życzenia.
    Dziękuję bardzo. Żeby się spełniły trzeba zacząć od siebie .
    Usmiechajmy się więc.
    Uśmiechu i Spokoju na każdy dzień .
    Niech nan Błogosławi Jezu Malusieńki,co Bogiem jest Wszechogącym!

    Perła

Możliwość komentowania została wyłączona.