bł.męczennicy z Pratulina

W 1874 roku władze carskie siłą chciały
odebrać unitom z Pratulina
kościół i przekazać prawosławnym.
W obronie swojego Kościoła zginęło wówczas
13 mężczyzn. 

Choroby nas opadły jak jakieś pchły. Od kataru do zapalenia płuc. Wiosna pod górkę. Wizyt ciekawych też trochę. Zwierzchnik Kościoła Grekokatolickiego na Białorusi wpadł do Zochcina, Archimandryta o. Jan Gajek, który jest….Marianinem, czyli zakonnikiem w Kościele Rzymsko-Katolickim. A nasi bracia z tego Kościoła modlą się po białorusku, ale w obrządku wschodnim. To owoc Unii Lubelskiej, kiedy część wiernych prawosławnych z terenów ówczesnej Rzeczpospolitej przyłączyła się do Rzymu, zachowując liturgię i zwyczaje wschodnie. Tak mało o nich wiemy, a jest to kościół męczenników. Prześladowany przez władze carskie, Stalina i inne reżimy komunistyczne bardziej nawet niż prawosławie i łacinnicy. Wielu wiernych wyemigrowało i tworzą wspólnoty po świecie. To kościół ubogi, co jest wielką szansą, żyjący w bardzo trudnych warunkach. Pamiętajmy o nich. 
Wczoraj w jednym ze schronisk Caritasu czczono św. Józefa zbiorowo, czyli imprezka była huczna: mieszkańcy innych domów dla bezdomnych, różne zgromadzenia pomagające bezdomnym i biskup! tak, K.Romaniuk, mszę św.odprawił. A jutro do naszych chorych przybędzie sam p. Dyrektor stołecznej pomocy społecznej. Pamiętacie propozycję skierowań do przytułków, bo nazwijmy rzeczy po imieniu? Może jak zobaczy człowieka in situ czyli na miejscu i w realu, to nie będziemy musieli tracić resztek sił i czasu, którego zresztą brakuje na ogarnięcie ludzkiej biedy, na walkę z koszmarną wizją “nowego ładu biurokratycznego”. Wizją zresztą radośnie urzeczywistnianą także w innych dziedzinach.
Czyli jedność w trakcie realizacji. Tak trzymajmy, bo o nic Panu Jezusowi tak nie chodzi, jak o to, żebyśmy łatali rozdarcia i byli razem-tak różni. Łatali, a nie budowali kolejne mury. Coraz wyższe i bardziej szczelne. I coraz więcej ludzi nie ma możliwości przez te mury przeskoczyć na “lepszą stronę” świata. Ale ci poza  
murami to już nie nasi bracia, współobywatele. To przecież klienci, numery. I po sprawie. Można nie mieć wobec nich współczucia i wyrzutów sumienia. A jak ktoś ma niepełnosprawne dziecko, toć jego problem. Trzeba było zabić przed urodzeniem. Nie, żebyśmy musieli teraz wszyscy się zrzucać na 153 zł miesięcznie zasiłku pielęgnacyjnego i 610 zł socjalnej renty dla takiego Artura, Kuby czy Kasi, co i tak z nich nic nie będzie.  
Gdzie jest głos Kościoła, czyli pasterzy i owiec? Nie słychać, cisza. Czy skłonni jesteśmy podzielić się pieniędzmi z naszych podatków z “takimi”, nie mówiąc o kieszeni? Jeśli tak, to kiedy trzeba, odezwijmy się jako Kościół. Albo jako przyzwoici ludzie, po prostu. Odezwijmy się, kiedy my lub bliźni jesteśmy traktowani przedmiotowo: w szkole, szpitalu, pomocy społecznej, biurze. Wielkie TAK dla powrotu zwykłego współ-czucia.


Nad-obowiązkowo

Najlepszą drogą do odnalezienia siebie jest oddanie siebie na służbę innym./R.Tagore/

Nauczaj trzech prawd: serce wielkoduszne, miła mowa i życie służby i współczucia to drogi do odnowy ludzkości./Budda/

Nakaz słuchania krzyku ubogich urzeczywistnia się w nas, gdy dogłębnie się wzruszamy wobec cierpienia drugiego człowieka. Odczytajmy niektóre pouczenia Słowa Bożego o miłosierdziu, aby zabrzmiały mocno w życiu Kościoła. Ewangelia głosi: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7). Apostoł Jakub poucza, że miłosierdzie wobec innych pozwala nam okazać się triumfującymi na sądzie Bożym: «Mówcie i czyńcie tak jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia; miłosierdzie odnosi triumf nad sądem»/Papież Franciszek-Evangelii Gaudium/