jesus-school-2W sklepie na wsi panie dyskutują na temat ceny butów dla dzieci. Ostatni turyści z dziećmi na Świętym Krzyżu, który zaliczyliśmy z Arturem w ramach “spacerku”/spacerek w samochodzie, nie na nóżkach, niestety/. Oferta przyborów szkolnych przyprawia o zawrót głowy. Spotkanie katechetów diecezjalnych, na które zostałam zaproszona jako “gadająca głowa”. Nam została jeszcze jedna sztuka w szkole i to średniej, więc nerwowego doboru kredek i plasteliny nie ma. Za to mamy, co u nas mieszkają mają zgryz.

Kraj żyje nowym rokiem szkolnym, przynajmniej ta jego część, która jeszcze ma dzieci. Część ta kurczy się jak wiadomo błyskawicznie.

Może jednak ów nowy rok to edukacyjna szansa dla każdego? Można przeżyć życie w oślej ławce, gapiąc się w okno, wodząc znudzonym wzrokiem po klasie. Można też  potraktować je jako nieustające doświadczenia w pracowni. Sęk w tym, że żeby doświadczenie zrozumieć potrzeba trochę teorii, regułek i wzorów. I potrzeba mistrzów.

 

Niedawno rozmawiałam z pewnym lekarzem, co założył hospicjum na wsi. O mistrzach mowa była. Mistrzach, którzy przekazaliby nie tylko
wiedzę, ale także sztukę bycia lekarzem, nauczycielem, księdzem,…..człowiekiem. Takich jak na lekarstwo. A nawet jeśli jeszcze gdzieś są, to mistrz bsens życiaez ucznia nic nie wart. Uczeń musi chcieć pobierać lekcje. Sztuki bycia Człowiekiem nie posiądziemy klikając w google.

Mamy Mistrza nad mistrze. OK. Tylko uczniów mało. No bo jakże to? W krawacie, na stanowisku, wnuki się kręcą, a tu ciągle uczyć się nam Mistrz każe i wyraźnie wskazuje, że już tak do końca życia w Jego szkole pozostaniemy, bo nigdy w jesus-doctor-healingpełni miłości nie pojmiemy. A my ciągle chcemy się wymądrzać, wszystkowiedzący i w rezultacie tracimy szansę na przygodę nieustannego poznawania i zadziwienia.

Więc do szkoły z tornistrem marsz. Lekcja zaczyna się codziennie wraz z dzwonkiem
budzika i trwa do zaśnięcia. Nic to, że czasem dostaniemy linijką po łapie i oceny nie najlepsze. Liczy się chęć nauki. W końcu wszyscy zdadzą do następnej klasy. Mam taką nadzieję! Silniejsi pociągną słabszych i razem będziemy balować na zakończenie roku. A w szkole grzecznie, nie popychać się, nie dokuczać kolegom, nie wrzucać chrabąszczy dziewczynom we włosy, słuchać i notować. No i lekcje w domu odrabiać.

Nad-obowiązkowo

Christ-wo-backgroundSłuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń [ku nim] ucho swego serca. Napomnienia łaskawego ojca przyjmuj chętnie i wypełniaj skutecznie,  abyś przez trud posłuszeństwa powrócił do Tego, od którego odszedłeś przez gnuśność nieposłuszeństwa.  Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa.

 Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził. Wówczas, skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, nie będzie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów,  lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały./prolog Reguły św.Benedykta/

 

Duszę się miewa.

Nikt nie ma jej bez przerwy

i na zawsze.Obraz1

Dzień za dniem,

rok za rokiem

może bez niej minąć.

Możemy na nią liczyć,

kiedy niczego nie jesteśmy pewni,

a wszystkiego ciekawi.

Wygląda na to,

że tak jak ona nam,

również i my

jesteśmy jej na coś potrzebni./W.Szymborska/