oko życzliwe

Do domu dla chorych wpadła młodzież nieco zagraniczna, ze szkoły amerykańskiej. Kanapeczki robili, mieszkańców zabawiali. Po polsku słabo im szło, ale na szczęście jedna z naszych pań pochodzi z Afryki i po angielsku śmiga równo. No i nasz pan Kazio zabłysnął. Mąż ów nie bardzo wie, jak się nazywa, głowy mu pozostało niewiele, Polak całą gębą, ledwo łazi i nie kuma najprostszych rzeczy. Alkohol wymył co się dało z łebka. Ale …..jak się połapał, że po angielsku trzeba, to nagle okazało się, że biegle  mówi i z młodymi gadał jak trzeba. I raczej do rzeczy, bo młodzież była zadowolona. Widać personel musi się w kontakcie z nim przestawić na języki obce. Chyba, że zdolności językowe poruszył mu widok ładnych, młodych dziewczyn. Tego na co dzień nie jesteśmy w stanie zapewnić. /Nie znaczy, że pracujące tam panie nie są ładne i młode, lecz jednak 17 +/. 


W Brwinowie chrzest hurtowy, jak to u nas. Normalne życie to także takie uroczystości.  Wiele mam nie miało możliwości ochrzczenia dzieci zanim do nas przyszły. Nadrabiamy. Zwykle brakuje nam rodziców chrzestnych, zwłaszcza ojców. Błażko został więc podwójnym.


Naszym muzykom z zespołów i niezmordowanemu p.Grzegorzowi serdecznie dziękujemy. Ostatni weekend spędzili w Warszawie, gdzie najbardziej leniwych mieszkańców domu dla chorych poruszyli i wzruszyli oraz rozruszali. Sami zresztą też mieli bonusy. A Tomasz zdjęcia robił, ale też tam był. Ktoś ich musiał zawieźć. Przy okazji wypróbowali nowy sprzęt, co go w samą porę dobrzy ludzie zakupili.

Slider image

wypad do kina

Slider image

potem robota czyli rozkłądamy sprzęt i gramy dla chorych

Slider image

z mieszkańcem

Slider image

i na końcu wizyta w filharmonii

Żeby nie było, że nic tylko balujemy, to w rzeczywistości non stop jeździmy, często w nocy, do lekarzy, szpitali, z towarem w tę i z powrotem, bo ten dom ma tego więcej, a drugi czego innego oraz w poszukiwaniu dóbr wszelkich, żeby było co i za co tak z tym towarem jeździć.

W całym tym naszym oraz polskim, kościelnym i ogólnoświatowym zamieszaniu łatwo jest stracić dobre spojrzenie, zwłaszcza, kiedy przychodzi spotkać się z cierpieniem, głupotą czy zwyczajnie złą wolą. Takie spojrzenie trzeba nieustannie ćwiczyć. Bóg patrzy bowiem dobrymi oczami na każdego, mimo, że czasem sami na siebie patrzymy z niechęcią, złością lub wyrzutem. To dobre spojrzenie jest ustawiczną nadzieją, a ona zawieść nie może. O ile ją pokładamy w Chrystusie. Spojrzenie, które mimo wszystko widzi okruchy dobra i możliwość przemiany.

Bombardowani złymi wiadomościami, obrazami zła i słowami mającymi niszczyć, nie budować, zatracić możemy prawdziwy obraz świata, w którym rozlane jest dobro i piękno.


Artur kocha zdjęcia św.Jana Pawła II, Teresy od Dz.Jezus czy o.Pio. Nikt mu nigdy nie tłumaczył, kim są. Pociągają go ich oczy. On w nich widzi więcej niż każdy z nas, przelotnie patrzący na fotografię. Przez oczy prześwituje dusza.

Nad-obowiązkowo

Ks.Marcin Popiel, święty proboszcz z Szewnej,  opowiadał mi kiedyś, że w czasie odpustu przechadzał się ze znajomym księdzem przed kościołem i usłyszał komentarz idących za nimi kobiet:

“O ten, to pewnie pijak”- to o ks.Marcinie, który żył w skrajnym ubóstwie, buty miał stare i zniszczone, a sutannę połataną.

“A ten to zdzirtus”- to o jego towarzyszu, który sutannę miał nowiutką i takież buty, bo chciał się ubrać ładnie na uroczystość. 

Wielki Post

Postaram się w tym czasie przytaczać słowa, które dla mnie są ważne

Nieposkromionym marzeniem człowieka jest chęć zobaczenia oblicza Boga. Jak trudno poradzić sobie z twarzą Boga.

Chrystus głosem bardziej łagodnym i serdecznym przemówił:
-Żeby nie przyszło co do głowy próbować nowej zabawy….możesz nakładać mi twarze, ale takie, na które ja się zgodzę.

-Pewnie myślisz o świętych, apostołach, męczennikach, madonnach, których twarze są Twoimi, ponieważ ich właściciele uczestnicząc w Twojej świętości, stali się podobni do Ciebie.

-Te twarze ja posiadam i nikt ich nie może mi zabrać, ani podarować. Chcę innych twarzy, które również są moimi. Lecz tylko nieliczni, bardzo nieliczni poważyli by się przyłożyć do mnie te twarze, których ja się domagam.
Czy nie masz w pobliżu fotografii twego wroga? Tego, który ci zazdrości i nie daje ci żyć? Tego, który systematycznie komentuje wszystkie twoje sprawy. Tego, który zawsze i wszędzie mówi źle o tobie. Tego, który tobą gardzi.Tego, który nigdy ci nie przebacza…..

-To nie ludzkie, Chryste, to absurdalne-zamilkłem na chwilę. -Lecz nie zwracaj na mnie uwagi, mów dalej.

-Dobrze. Czy zapamiętałeś dokładnie twarze trędowatych, upośledzonych umysłowo, żebraków, brudnych i cuchnących głuptaków, szaleńców, śliniących się….Rozważ dokładnie jeszcze tę ostatnią listę i nie zapomnij o żadnej twarzy. Masz nałożyć mi twarz bluźniercy, samobójcy, degenerata, złodzieja, pijaka, zabójcy, zbrodniarza, zdrajcy, rozpustnika, prostytutki…..

Czy dziwi cię, że ich toleruję i że chcę ich mieć na mojej twarzy? Czy nie wiesz, że ich noszę w swym sercu, a to jest więcej niż nosić ich na obliczu. Nie wiesz, że dałem za wszystkich swoje życie? Za wszystkich! Słyszysz? Za wszystkich!

Najgorszy zawód sprawiłeś mi tym, że się gorszysz. Że się przerażasz jak faryzeusz. Kiedy mnie zrozumiecie? Co wiesz o moich zamysłach względem dusz? Jak mógłbyś pojąć nieograniczone szaleństwo miłości!

Teraz będziesz mógł zrozumieć, czym było Odkupienie. Przyjąłem dobrowolnie odpowiedzialność za wszystkie grzechy, przywary i degenerację całej ludzkości przez cały ciąg historii. Wszystko ciążyło na mnie. I z tym wszystkim na mych ramionach przybito mnie do krzyża.

Mój Ojciec wychylił się, aby mnie widzieć. On przegląda się zawsze w moich oczach. Ja jestem zwierciadłem, w którym przegląda się mój Ojciec z upodobaniem. Jestem Jego obliczem. Bóg nie widzialnej twarzy. Ja jestem obliczem Boga.
Swoje oczy utkwił we mnie i Jego zgroza była bezgraniczna.
Ujrzał na mojej twarzy wirujące, ułożone warstwami jedne na drugich twarze wszystkich ludzi.

Mój Ojciec z nieba podczas owych trzech godzin mego konania na krzyżu ujrzał na mojej twarzy tragiczną defiladę wszystkich twarzy. Była okropna. Lecz w tym czasie ja wyrzekłem “Ojcze, przebacz im; nie wiedzą co czynią.”
I mój Ojciec przebaczył im. Mój Ojciec ich nie potępił. Mój Ojciec kochał ich, ponieważ byli na mojej twarzy. Ponieważ oni stali się moją twarzą.

I On pojednał się z tą ludzkością, którą oglądał w zwierciadle mojego oblicza.
Mój Ojciec przyglądał się z nieba tej defiladzie i przebaczał: przecież byliście moimi braćmi.

Czy teraz rozumiesz czym było moje Odkupienie? czy odgadujesz szaleństwo mojej miłości, która była zdolna dać twarz za was wszystkich?
R Cue Romano SJ, Mój Chrystus połamany, wyd. Regina Poloniae