Synod młodych w Rzymie. W Nagorzycach, co pępkiem świata prawie jak Rzym, a co?, spotkanie młodych ze Wspólnoty. Jak żyją?
Paznokcie u stóp skręcają po trzech centymetrach. Zwijają się w zależności od rozmiaru buta. Jeśli buty są za duże, paznokcie omijają przeszkody i rosną w kierunku wolnej przestrzeni. Zawinięte w ten sposób paznokcie obcina się najłatwiej. Cążki mieszczą się w nich idealnie. Najgorzej jednak, gdy buty są o dwa numery za małe. Paznokcie w ciasnych butach rosną w dół. Wrastają jakby w skórę palców. Wcelowanie cążkami między paznokcia a skórę wymaga tylko cierpliwości.
Pan R, chodząc, kroki stawiał niepewnie. Można było podejrzewać poważny uraz nogi. Jednej, albo drugiej. Albo obu. Obcięte paznokcie rozwiązały problem z chodzeniem. Kłopot polegał natomiast na tym, że w jednej stopie paznokcie zakręcały, w drugiej wrastały w skórę palców. Pan R. buty znalazł w koszu. Dwa. Oba lewe i oba o jeden numer za małe.Pianka do golenia skapnęła Panu W do ust. Poczuł jej gorzkawy smak. Byliśmy tuż po obiedzie. Jego łóżko, na którym cały czas śpi, jest blisko łazienki. Skorzystaliśmy z okazji. Wyjechaliśmy z wózkiem do środka. W. ma pięćdziesiąt lat, ogromne ciało, błądzące spojrzenie i mentalność kilkulatka. „Czy ta zupa jest gorąca?” – dopytuje, po zjedzeniu już połowy z talerza. „Czy mogę już spać” – pyta tuż po śniadaniu. „Czy kiedy ludzie krzyczą, to są dobrzy czy źli?”. „Kiedy będzie ciemno?”.
W łazience: – czy pan mnie umyje?
– zróbmy to razem, dobrze?
– później może mnie pan ogoli? – odpowiada, zdejmując samodzielnie koszulkę.
Żeby zdjąć mu spodnie, W. musi oprzeć się o krzesło.
– Jeszcze musi mi pan zdjąć pampersa.
– czy woda ma odpowiednią temperaturę? – pytam, polewając okolice jego łokcia. (ojcowie, w szkołach odpowiedzialnego ojcostwa uczą się, że przed kąpielą niemowlaka, temperaturę wody należy sprawdzić łokciem. Dłoń nie jest tak wrażliwa).
Już po kąpieli, przed lustrem, nakładamy na twarz Pana W. piankę do golenia. Odrobina skapnęła mu do ust. W. Poczuł jej gorzki smak, jakby nie znał go nigdy wcześniej. Pianka zmieszała się ze silną. Zamiast wypluć, W. wszystko połknął. Kapuśniak wymiotował na brzuch.
Wykąpaliśmy się jeszcze raz. I ogoliliśmy. Omijając okolice wąsów.Michał Cichy, opisując w „Zawsze jest dzisiaj” jedną ze swoich licznych rozmów z warszawskim kloszardami, twarz bezdomnego porównał do historii Polski. Dokładnie taką samą twarz ma S. S. ma twarz jak historia Polski. Poobijana, ze śladami odbytych bitew o honor i nadal dumnie podniesiona wysoko. S., jak mało kto, najlepiej zna się na przemijaniu. Na Potrzebnej grabi liście. „grabię, proszę ciebie, ładuję na wózek i wyrzucam. Tu zgrabię, to dalej pójdę. Jak tam zgrabię, to tu znów spadną. I taka to robota”.
Ale pierwsze zdanie, którym zaatakował mnie mnie S., brzmiało: „W 1991 r. Papież Jan Paweł II odwiedził zakład karny w Płocku”. Powiedział to zdanie, biegnąc od jeden kupki liści do drugiej i właściwie nie wiedziałem co z tym zdaniem zrobić. Po chwili wyciągnął do mnie rękę, żebyśmy odegrali tę scenę. Podałem mu rękę. Ja grałem papieża. S. grał siebie. „o, tak mi nogi trzęsły, jak mi papież wtedy rękę podał”.
– no, no – podtrzymałem naszą pierwszą rozmowę.
– i on tam powiedział takie zdanie: „to, że tu jesteście, nie oznacza, że jesteście potępieni. Wszyscy możecie być święci” – streszczał, niemal słowo w słowo wypowiedź papieża sprzed prawie 30 lat.
– no i co? – pytam, bo to przecież zdanie jak wiele innych zdań wypowiadanych przez papieży.
– no, jak to co?! Takie coś mówić? W więzieniu? Do nas? Kryminalistów? Że ja mogę być święty?
Ale S. nie dziwił się na pokaz. S. do dzisiaj się zastawia, o co papieżowi chodziło.
– rozumiesz coś z tego? – spytał mnie jeszcze raz.
– nie wiem stary. Też nie zawsze rozumiem tę boską logikę.
– Ale skoro papież tak mi powiedział? Że święci? W kryminale?
I poszedł dalej grabić liście./jeden z młodych/
A reszta opowieści jutro.