Pamiętam o Was. Na porządny i w miarę roztropny wpis nie mam głowy, bo generalnie głowy coraz mniej. Czasu także. Ale przyjdzie. Na razie robię za kierowcę, bo Marta odbywa praktyki w warszawskim domu, ganiam za Arturem, do tego miał rutynowe ataki padaczki, więc Gosia uziemniona, zajmuję się logistyką tego bałaganu, nadzoruję kwiatki, podpisuję papiery, główkuję jak dostosować rzeczywistość do surrealizmu biurokracji, czasem wpadnę komuś zawieźć nadzieję w postaci jedzenia, szukam kogoś, kto zrobi komin w domu pewnej rodziny, bo bez komina nie będzie pieca CO, a tam nie ma ogrzewania, ganiam za psami, papugą i kotem- co należy do ganiania za Arturem, porządkuję nasz sklep internetowy i jak mnie ruszy, to reaguję na różne wpisy na fejsbuku, głównie oczywiście w sprawie uchodźców. Rzecz jasna, że inni robią też całymi dniami i z całego tego zamętu jakoś wychodzi …..jak mawia Pipi, co się norweguje ….porąbana, patologiczna rodzinka.
Dla chrześcijanina właściwe pytanie powinno brzmieć: jak dobrze i mądrze przyjąć uchodźców, a nie: czy ich przyjąć.
Adam dostał zawału w drodze do Bytomia, wioząc ks.Jacka. Cud, że na skrzyżowaniu, w mieście, koło ośrodka zdrowia, a nie na autostradzie. Samochód lekko uszkodzony, Adam już w domu po tygodniu w szpitalu. Wygląda na to, że pozwolenia na budowy w Jankowicach i Krakowie zmierzają do naszych łapek. Po wielu miesiącach latania, pisania, dokumentowania itd. Opijemy to z Inżynierem, jak przyjdą. Herbatką, tylko herbatką, bez obaw.
Aha, papug uciekł któregoś dnia wieczorem, poszukiwania były bezskuteczne. Już straciłam nadzieję, ale następnego ranka, bardzo wczesnego, jeszcze raz poszłam szukać. I odezwał się na wołanie. Głuptas jeden, na szczęście siedział na czarnym bzie i nic go nie zeżarło. Wtulił się w mój habit i prawie płakał: „do domku, Gośka do domku”. Nie ma to jak ciepło, pełna micha i głaskanie po łebku oraz obgryzanie wiklinowego fotela, o który toczy walkę z Arturem.
Kolejna „paczka” z Londynu odebrana. Sam Home Office wysłał bezdomnego pana po wylewie, w towarzystwie dwóch angielskich pracownic socjalnych, z pełną dokumentacją medyczną i lekami na miesiąc. Na lotnisku czekali Renia z Darkiem. Panie towarzyszące zapomniały zadzwonić, że nasz Polak zgubił bagaż i szukają, co sprawiło, że Renia ganiała po całym lotnisku godzinę, w tłoku i upale szukając „przesyłki”. W końcu się spotkali. Pewnie biedaczki były mocno zakręcone i zestresowane sytuacją. Tak, czy inaczej, porządna firma, ci Anglicy. A podobnie, jak nasz papug- pan wrócił do swoich. Nie ma to jak w domu.
Nad-obowiązkowo
Niektórzy toczą spory na temat wiary i sporom tym nie ma końca, a przecież nie trzeba się spierać, a modlić się do Boga i Bożej Matki, a wtedy Pan i bez sporów oświeci i to szybko oświeci. /św. Sylwan z Góry Atos/
Bóg jest miłością, a miłość jest samoofiarującym się dobrem;jest pełnią bytu , która nie chce pozostać zamknięta w sobie, tylko pragnie udzielać się drugim, wszystkich sobą obdarzać i uszczęśliwiać/św.Teresa Benedykta od Krzyża/
