Sprzęt na placu zabaw w Nagorzycach stoi. Ogromniasta zjeżdżalnia, pomosty, ścianka wspinaczkowa. Ale jeszcze trzeba poczekać, aż koparka rozrzuci wokół tego wszystkiego piasek, żeby miękko było spadać, gdyby ktoś właśnie zechciał.
Tak samo się już niecierpliwię jak dzieciaki. A tu czasu potrzeba.
Budowanie od podstaw, krok po kroku. Żyjemy w świecie szybkich efektów. Przeskakiwania etapów. Powierzchownych sukcesów. Niedawno w jednym ze sklepów ogrodniczych widziałam ogromne świerki do kupienia. Pewnie miały z 5 metrów. Kupujesz /jak masz kasę, parę tysięcy/ i  ogród wygląda jak stary. Koniec pielęgnowania, nawożenia, podlewania. Koniec obserwowania jak rośnie. Radości z sukcesu. Popatrz- tak niedawno to sadziłem a już takie duże.Gotowiec po prostu.
Dzisiaj zadzwoniła nasza Pani Doktor. W lekkim szoku, bo…….ze zdumieniem odkryła, że pracujemy razem już 13 lat. A wydaje się, że to było kilka lat temu, jak zaczęła u nas pracować. Szczęśliwi czasu nie liczą.
Wolę budowanie od dołu, mozolnie, krok po kroku. Ubogimi środkami. Jak za mało miejsca, dostawimy coś jeszcze, potem znowu. I każdy może dorzucić cegłę. Fundament tylko musi być mocny. W tym oddolnym budowaniu jest bowiem miejsce na słabych. My nie dostawaliśmy pięknych pensjonatów, tylko stare, zrujnowane budynki, których nikt już nie chciał. Ilu mieszkańców natrudziło się przy ich odbudowie? Ilu ludzi dorzuciło grosz i wysiłek? Setki, może nawet tysiące. Każdy zatem ma udział w tym interesie. I o to chodzi. Dlatego umrę pewnie w markecie budowlanym, razem z kilkoma braćmi ze wspólnoty-Inżynierem, Andrzejem, Wojtkiem. A na moim grobie …..wymurujcie młotek i miarkę.
Człowieka też Pan Bóg buduje mozolnie, od podstaw. Czasem Mu długo schodzi, bo materiał oporny.  Opactwo Benedyktyńskie na Górze St.Michel-Francja.
  Kościół Krzyża Św. wykuty w skale -Sedona, Arizona