W sobotę spotkanie w Brwinowie- grill, a nawet teatr w wykonaniu harcerzy. Mieszkanki domu dla matek, Wspólnota, nasi współpracownicy. W niedzielę wycieczka dzieci ze świetlicy w Nagorzycach na św.Krzyż. Ponoć fajnie było i tu i tu. Ale, że świat rzadko bywa sprawiedliwy, jedni się bawią, inni pracują. Ekipa z Zochcina żebrała w jednej z tyskich parafii. To już prawie tradycja, że nas tam goszczą i dzielą się z nami. Wrócili koło pierwszej w nocy, a dzisiaj znowu robota.
Ci, co się bawili, też ponoć dzisiaj pracowali. Nie obrażajcie się Warszawiacy, żartuję.
A ja na zochcińskim stołku pilnowałam dzielnie interesu. Oprócz tego, że zalało kuchnię w Nagorzycach, bo pracownicy robiący remont strychu nie zamknęli okien dachowych, to wszystko ok.
Poszukujemy pań do sprzedaży w sklepie w Warszawie. Bezrobocie, zwłaszcza wśród 50+ ponoć jest, a tu ……To osobny temat, rynek pracy i bezrobocie i walka z nim. Nie na blog. Ale na pewno wymaga to zmian.
Są takie momenty w życiu, kiedy zamęt wciska się we wszystkie szczeliny. Wtedy przypominam sobie, kto tu jest Panem. I spokojnie. Trzymać się Najważniejszego, a On uciszy burzę. Chociaż dzisiaj rano myśleliśmy, że stracimy dachy i pomidory. Tak hulało, grzmiało i lało.
Słowik zamilkł. Kotu nie wystają z pyszczka ptasie piórka, więc myślę, że Pan Słowik po prostu robi za ojca rodziny i nie ma czasu na dyskoteki. Tak to się zwykle kończy droga młodzieży. Ale życie rodzinne też ma swój urok.
  …” na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony./2 Krl, Biblia Tysiąclecia/