W Niedzielę Palmową, jak zwykle, nasza ekipa stała pod kościołem na warszawskich Bielanach, sprzedając przetwory i wyroby szwalni. Oprócz zasilenia kasy na pensje, jest to okazja do spotkań z ludźmi. Znowu przedświąteczny łańcuch dobrej woli pozwoli urządzić Święta. Jutro o 4 rano Inżynier z Mikołajem jadą pod Kraków po wędliny. Zmieszczą się w zamrażarce kupionej za talony od pewnej pani. Część zabierze Warszawa, przywożąc nam to, czego oni mają nadmiar.Zdajemy sprawność skauta po tytułem logistyka. Z przeszkodami w postaci psujących się samochodów. Właściwie to patrząc na nasz parking dziwię się, że to w ogóle da się po lekkiej gimnastyce uruchomić i czasem porusza się do przodu. No, wczoraj stanęło w drodze do szpitala, gdzie leży nasz Tomek – wędrowniczek. Po krótkiej instrukcji “gdzie puknąć” udzielonej przez telefon, chłopaki dojechali. Inny trzeba było wstawić do warsztatu.
A Pan Jezus miał osiołka. Na Jego szczęście nie był to nasz Marcel, bestia leniwa i nieco złośliwa. Można sobie wyobrazić co czuł ów osiołek wiozący na grzbiecie Zbawcę świata i swojego Stwórcę. Może nawet przewróciło mu się w oślim łebku, że to na jego cześć tak wiwatują tłumy. Wolę jednak wersję pokorną- zażenowany osiołek obraca łeb pokazując komu należy się cześć.