Witam wszystkich, tych, którzy odpoczywali i tych, którzy ciężko pracowali. U nas Święta przebiegły dla mieszkańców spokojnie, dla nas jak zwykle- pracowicie. Na kilka dni przed Wigilią nasi alkoholicy przypomnieli sobie, że można by złapać okazję. Bo przecież nie mają rodziny, wszyscy ich opuścili i tak dalej, zatem trzeba by się napić. Dopiero przemowa Tamary w domu w Jankowicach, daleka od subtelności języka polskiego, acz prawdziwa,uspokoiła nieco apetyty na alkohol. Zawierała krótkie streszczenie przyczyn owej samotności i przypomnienie obecnej ich sytuacji oraz wskazań termometru- jednak zimno i nie opłaca się wylotka na mróz.
Skończyło się na jednym wypiciu i usunięciu winowajcy. Zresztą nie do końca był winien, choć był pijany. Ktoś przysłał mu pieniądze w prezencie. Skończonemu alkoholikowi – terapeuta.Głupota niby mądrzejszego. Aktem łaski zawieźliśmy delikwenta do innego schroniska dla bezdomnych.

Dzisiaj przyszła wiadomość, że zmarł Dziadek. Znaleźliśmy go wiele lat temu pod stertą kartonów na dworcu w Warszawie. Po doprowadzeniu do stanu używalności okazało się, że jest młodszy ode mnie, ale na zawsze pozostał Dziadkiem. Był u nas 9 lat. Nie pił, był bardzo wierny adoracji. Gotował. Bardzo lubiany. Aż któregoś dnia popłynął. Ostatni czas przeżył w Poznaniu, znowu się ustatkował. Ufam, że w niebie gotuje swoje słynne sosy. Kiedy dzieci pytały co na obiad, zawsze była odpowiedź: ziemniaki z sosem. Następne pytanie brzmiało: który numer, sosu oczywiście, bo miały stałe kilka smaków. Raz tylko Dziadek w porze obiadu wyleciał z kuchni z krzykiem, że dzisiaj obiad tylko dla dorosłych. Resztki, których użył do sosu były już tak wiekowe, że dozwolone dla pełnoletnich. Odtąd dzieci pytają, czy dla  “poniżej osiemnastu” jest obiad. Na ogół jest.