Nie było mnie dwa dni. Dzisiaj Artur nie odstępował mnie na krok w obawie, że znowu wyjadę. Czy ktoś ma równie wiernego przyjaciela? Obecność wśród nas ludzi słabych, chorych, innych to dla mnie znak, że życie jest bezinteresownym darem. Dar można przyjąć, ale można odrzucić.Obecność Artura można też traktować jak pomyłkę, nieudany/wg jakich kryteriów?/ produkt .
Za komuny “nieproduktywni” zgodnie z ideologią się nie liczyli. Myślałam, ze kiedy odzyskamy wolność dostaną należne im miejsce. Teraz nie możemy zwalać na system. To my wybieramy priorytety naszego życia osobistego i społecznego. Krzyż zawsze był, jest i będzie znakiem sprzeciwu. Uwiera jak kamień w bucie.
Wczoraj siedział przede mną młody chłopak. Bezdomny. Matka starała się jak mogła. Od dzieciństwa prowadziła do psychologów. Ale sama jest tyranizowana przez męża.Chłopak ma zaburzenia osobowości.Był już w wielu miejscach. Spał na klatkach. Od nas też poszedł. Pewnie skończy w więzieniu, bo sobie nie radzi i robi głupoty. Może wreszcie spotka kogoś, kto go pokocha i zazna spokoju. Nie zlikwidujemy cierpienia. Możemy ulżyć.