Kłopoty, jak wiadomo, są nieodłączną częścią życia. Bywają dni, kiedy tkwimy w ciemnej dziurze. Starsi już wiedzą, że słońce kiedyś powraca, młodsi natomiast wpadają w panikę. „Gorzej już było” powtarzam. Ale przyjemnie jest wyjść z tunelu i zobaczyć światło. Tak właśnie dzisiaj wyszliśmy z kilkoma osobami. I znowu słyszymy śpiew ptaków/ u mnie zupełnie oszalały, chyba zamówię ekrany dźwiękoszczelne!/. I znowu zauważamy dobroć innych, a poprzez nią dobroć Boga. I ciężary wydają się lżejsze. Wspólnota polega na tym, że te ciężary rozkładają się  na wiele ramion. A mądrość i pokora- na przyzwoleniu, żeby inni trochę tych naszych ciężarów ponieśli razem z nami. Z drugiej strony- miłość braterska to nieustanne czuwanie, żeby być gotowym do podparcia najsłabszego.Każdy z nas w którymś momencie jest tym najsłabszym.

To droga zupełnie odwrotna do tej, którą gna świat: wyścigu i indywidualnych sukcesów. Słabość nie jest w cenie, słabość jest pogardzana. Słabość nie krzyczy, więc usłyszy ją tylko ten, kto ma wyczulone na nią ucho. 
Słabość się nie broni, dlatego łatwo ją zdeptać. Nasz Bóg jest słaby bo utożsamia się z cierpiącymi, ułomnymi, prześladowanymi. Słabość ma moc, ale jest to jedynie moc Miłości. Narażamy się na ryzyko zadeptania, jeśli okażemy taką słabość. Ewangelia wcielona w życie niesie ryzyko. Ponieważ jednak samo życie jest ryzykowne, to może by tak przynajmniej zaryzykować sensownie? W Miłość po prostu. Jej notowania tu, na ziemi, nie są wysokie, ale niebiańska giełda wycenia je mocno. Dzisiaj ks.Jacek odprawił mszę św. w intencji Pana, który od lat przywozi nam ….pączki. Niby nie chleb, ale nasi mieszkańcy mają trochę radości. I w  intencji wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób nam pomagają. Tyle możemy dać w zamian. Bo jesteśmy słabi. 
Nad-obowiązkowo
Mamy więc zdolność wychodzenia na przeciw drugiemu człowiekowi. I być może nasze zaufanie dotknie w drugim człowieku jego głębokiego pragnienia, by wejść w tajemnicę komunii, bo człowiek w samej swej istocie jest komunią, w samej swej istocie jest miłością. I tak naprawdę to właśnie siła miłości- lecz miłości zniekształconej, takiej, która straciła z oczu swój cel ostateczny- jest siłą wprowadzającą podziały. 

Istnieje w człowieku głębokie pragnienie życia w komunii, w miłości, a więc w zaufaniu.
Duch dziecięctwa polega na tym, żeby wiedzieć, że nie jesteśmy sierotami.
A przecież Chrystus sam nam przypomina z całą mocą: mamy Ojca i możemy Mu zaufać.O.Clement

97-letnia matka karmi swojego syna, od 19 lat
sparaliżowanego. Syn ma 60 lat.Chiny