![]() |
byliśmy w Egipcie…, prawie |
mimo wszystko. Była wycieczka do parku miniatur, na Św.Krzyż i na basen. Niestety deszcz skasował Sandomierz z listy. W parku miniatur obleciały dzieci cały świat i wile epok: od piramid po wieżę Eiffla.
Wczoraj narada w Urzędzie Miasta. Dobra i twórcza. Problem ogromny z ludźmi starszymi, chorymi, niepełnosprawnymi z naszych domów. Generalnie jest to narastający problem społeczny, którego nie widzą politycy. Albo zamiatają pod stół. Albo tworzą przepisy z sufitu. We Francji, choć trudno porównywać, bo kraj bogatszy, rząd wprowadza specjalne programy dla wsparcia ludzi starszych. Domy opieki o wyśrubowanych standardach są bardzo kosztowne i samorządów zwyczajnie nie stać na ich opłacanie. Zwłaszcza małych gmin. A już tym bardziej bronią się przed płaceniem za człowieka bezdomnego, który opuścił ową gminę np. 20 lat temu, a w niej miał ostatni meldunek. Z jednej strony trudno się dziwić, z drugiej- gdzie mamy kierować naszych mieszkańców? I walka trwa w najlepsze. Aż do procesów sądowych. A w schroniskach w związku z tym brak miejsc dla nowych. Przewidywaliśmy taką sytuację, kiedy wprowadzano nowe prawo zrzucające na samorządy płacenie za domy opieki. Czy rzeczywiście każdemu potrzebny jest dwuosobowy pokój z łazienką i plazmowym telewizorem i inne specjały? Skutek jest taki, że miejsca w takich domach są, a ludzie pozostają poza nimi-bez opieki. Z kolei dla młodych chorych np. psychicznie miejsc jak na lekarstwo. A choroby psychiczne to epidemia. Najlepiej oczywiście zorganizować opiekę w domu. I najtaniej. Tylko kuleje to jeszcze bardzo. A z roku na rok problem będzie narastał. I wszyscy musimy stawić mu czoła. Dzieci-rodzina- nawet najlepsza nie zawsze są w stanie sobie poradzić z opieką nad starym lub chorym. A wielu i rodziny nie ma, albo też nie ma co na nią liczyć. Jesteśmy w momencie wielkiego przełomu społecznego i trzeba tort dzielić od nowa.
Tort czyli kasę. Choć nie tylko o pieniądze chodzi. Często zwykłą pomoc sąsiedzką, parafialną, pomysły za grosze lub za darmo. Mam wrażenie, że to priorytet ewangeliczny. I już widzę oczyma duszy grupy młodych organizujące zakupy i sprzątanie w domach starszych parafian. Z uśmiechem na ustach. Albo zwalniające na parę godzin matkę opiekującą się niepełnosprawnym synem od 40 lat, albo sąsiadkę, która ma matkę z Alzheimerem. Młodych, którzy w trakcie katechizacji odwiedzają pobliski dom opieki z jakimś przestawieniem. Są, ale nie tłumy, niestety. Tłumów do służby słabszym nigdy nie było. No to może chociaż malutkie tłumiki? Taki efekt Franciszka? I poczytujmy to sobie za zaszczyt, nie za ujmę.
Nad-obowiązkowo
To prawda, nie jest łatwo być sługą.Nie jest łatwo być na służbie Boga.Tak łatwo się przyzwyczajamy, nawet do świętości.Przyzwyczajamy się do ołtarza, przyzwyczajamy się do Boga,jak przyzwyczajamy się do drugiego człowieka, do miłości.I tak w miłość wślizguje się rutyna,tak w wiarę wślizguje się rutyna.Codzienne dreptanie.
Nie ma nic gorszego niż przyzwyczajenie.
Czasem zdarza się, że służba się zmienia
i sługa także.
Zamienia się we władzę, władzę nad innymi.
Władzę drzwi i kluczy, władzę książek.
Nikt nie jest od tego wolny.
I pewnego dnia oczekujemy hołdów,
godnego miejsca w chórze,
jak dawniej kanonicy w stallach.
Gdzie jest świętość?
Gdzie jest służba Bogu?
Dzisiaj sam Jezus
powołuje nas do służby,
do służby Ewangelii,
do służby innym.
To tam jest jedyna władza
sług Bożych. ks.Robert Riber