z wujkiem Adamem
Artur załapał się na hipoterapię. Konie są mechaniczne. Nieliczne, ale ciągną Hrabiego do przodu. I od poniedziałku mamy szał. Ukochany wujek Adam biegając za quadem zrobił setki kilometrów. A dzisiaj była rozpacz: padał deszcz. Nie dało się jeździć. Maszyna musi parkować razem z samochodami, bo Artur też przecież ma “ochód”. Jak dorosły facet. Nie daj Boże, żeby się to popsuło! Będziemy mieli przechlapane. Jeśli istnieje jakaś pełnia szczęścia, to synek właśnie ją przeżywa. Bez obaw: prędkość jest ograniczona do 10 km/h, jeździ po asfalcie, ryzyko mniejsze niż na żywym koniu. Zamiast rżenia mamy pod oknami warkot silnika.                          
A w życiu pełnosprawnym gonitwa: na Łopuszańskiej wymiana komputera na nowy spowodowała zamęt i utratę łączności z internetem. Marzenka oszalała, bo przelewy i dokumenty trzeba zrobić. Tamże rozpaczliwa próba załatania dziur w betonie na podwórku. Osobiście ten beton wylewałam. 23 lata temu. Razem z pierwszymi mieszkańcami tego domu. W Brwinowie końcówki remontów. Mój laptopik bunt zaczął i o emeryturę woła. Na Potrzebnej mieli też awarię, ale z nieco innej bajki. Grypę żołądkową. Na “żółto” były korytarze, a nawet ściany. Takie zajęcia plastyczne naszych chorych. Sytuacja ponoć opanowana. 
Piec CO w budowanym domu podłączony. Jeden z chłopców z tej rodziny tak dzielnie pomagał, że utopił w szambie okulary. Spadły mu po prostu. Miły pan Optyk z Ostrowca zrobi nowe z dużym rabatem. Bo dobre okulary nie dla biedaków. Cóż, czas mija, rzeczy się starzeją i niszczą. Coraz mniej jest takich, które można zreperować. Na ogół się po prostu wyrzuca i kupuje nowe. Tylko dusza jest przecież nieśmiertelna. Nowej się nie kupi, a tę jedyną trzeba łatać bez końca. 
Jutro wycieczka do Łańcuta. Nasi niepełnosprawni Przyjaciele i mieszkańcy domów. Trzeba się wyrwać z naszego zaścianka i zobaczyć coś innego. Artur już dał do zrozumienia, że on żadnym autobusem i na żadną wycieczkę nie pojedzie, bo ma przecież swój samochód. 
Władza polska i europejska radzi nadal jak by tu jak najmniej jedzenia dać biedakom, a jak najwięcej kasy uszczknąć dla reszty: urzędników, producentów, badaczy potrzeb ubogich. Właśnie  kolejna ekipa owych badaczy bada tzw.odbiorców czyli m.in. nas. W tym celu Agnieszka musiała jechać do Kielc, straciła parę godzin i ok.150 zł. Za te pieniądze można kupić kilkadziesiąt kg makaronu. Ile kosztują te badania, nie udało mi się dowiedzieć. Ale na pewno duuuuużo!!!! makaronu. Badacze więc spokojnie badają, co wszyscy wiedzą bez badań. Żywności w Bankach Żywności nie ma. Sorry- dzięki wujkowi Putinowi są warzywa i owoce. A kolejna pani, co bezrobotna jest i dwójkę chorych dzieci ma dzwoniła z prośbą o jedzenie. Badaczy i urzędników nie boli, bo do nich nie zadzwoni. Jest normalna przecież.  Systemy jako takie duszy nie mają. Ale systemy, programy, przepisy tworzą ludzie. I każdy z nich duszę ma. Nieśmiertelną. To czemu tyle bez-duszności? 

Nad-obowiązkowo

U bram Nieba stanął człowiek.
-Wyznanie? -pyta św. Piotr
-Luteranin.
-Pokój numer 18, ale przechodź cichutko koło pokoju 8.
Następnego w kolejce znów św. Piotr pyta:
-Wyznanie?
-Kalwin.
-Pokój numer 23, ale przechodź cichutko koło pokoju 8.
I znowu Piotr pyta kolejnego:
-Wyznanie?
-Prawosławny
-Pokój numer 16, ale bądź cicho koło drzwi z numerem 8. 
Zaintrygowany klient pyta św.Piotra;
-Rozumiem, że są osobne pokoje dla różnych wyznań, ale dlaczego trzeba być cicho przed drzwiami pokoju 8?
-Bo tam są katolicy i  oni myślą, że są tu sami. 

Dobry, stary ksiądz nękany jest od wielu lat wyrzutami sumienia. Ponoć zrobił jakąś straszną rzecz jako ministrant. Wszyscy parafianie to wiedzą i żal im kochanego proboszcza, który w kazaniach mówi o Bożym przebaczeniu, a sam w to nie wierzy..
O jednej z pobożnych kobiet z tej parafii krążyły wieści, że rozmawia osobiście z Jezusem. Sceptyczny proboszcz razu pewnego zagadnął niewiastę:
“Jak będzie pani rozmawiała z Mistrzem, proszę zapytać jaki to grzech popełniłem w młodości, kiedy byłem ministrantem.”
Kilka dni później kobieta przyszła do kościoła i proboszcz z ciekawością zapytał:
“Rozmawiała pani z Jezusem?”
“Rozmawiałam”
“Pytała pani o mój grzech?”
“Pytałam”
“I co odpowiedział?”
“Że nie pamięta”.