Zaległe pytanie. Czy dziecko wykorzystywane seksualnie przez ojca za zgodą, a przynajmniej przyzwoleniem matki, powinno przestrzegać czwartego przykazania?.
„Czcij ojca swego i matkę swoją”.
W naszych domach jest bardzo wielu ludzi, którzy skrzywdzili swoich najbliższych, może nie tak drastycznie, ale jednak. To panowie, którzy pili, robili awantury, bili i ich dzieci przeszły piekło. Nawet jeśli same nie obrywały, to widziały, jak obrywa matka. Żyły w lęku przed kolejną awanturą i poczuciu winy, że tatuś pije z ich powodu. Bywa, że kiedy umierają, rodzina nie chce nawet słyszeć o przyjeździe na pogrzeb. Są wychowankowie domów dziecka z syndromem porzucenia przez oboje rodziców, rozpaczliwie szukający z nimi kontaktu i akceptacji.
Są też i ofiary przemocy seksualnej ze strony najbliższych, w tym ojców.
Co to znaczy czcić w znaczeniu biblijnym?. Przecież nie chodzi o bicie czołem i oddawanie hołdu. Chodzi o szacunek dla człowieka starszego, bardziej doświadczonego, posłuszeństwo w znaczeniu słuchania rad,  i pomoc w jego potrzebach, opiekę w starości i chorobie.
Rodzice dali nam życie, choć nie wszyscy potrafili sprostać wynikającym z tego obowiązkom. Jeśli nas krzywdzili, nie zasługują na szacunek „ludzki”, w tym nasz. Podlegają przecież takiej samej ocenie moralnej, jak obcy.
Co wobec tego? Ano, choć jest to zadanie bardzo trudne, mamy obowiązek modlić się o ich nawrócenie, tak samo, jak rodzice, których dzieci zeszły na złą drogę.
To są ci, którzy nie są naszymi przyjaciółmi, choć może powinni nimi być najbardziej. I tu pole dla miłości nieprzyjaciół. Zatem, od naszej wielkoduszności zależy przebaczenie. Bez przebaczenia my sami nie znajdziemy pokoju. Może jest ono potrzebne bardziej ofierze niż sprawcy? Ofiara do krzywdy już zaznanej może dodać jeszcze nienawiść, która ją dodatkowo zniszczy.
Czy pojednanie/ a to co innego niż przebaczenie/ jest w opisywanej sytuacji możliwe? Nie, jeśli nie ma prawdy i skruchy. Jeśli schowamy pod dywan wyrządzoną krzywdę, sprawca pozostanie w przekonaniu, że nic się nie stało. I dalej będzie grzeszył. Trudno sobie wyobrazić dziewczynę, którą zgwałcił ojciec, rzucającą mu się na szyję. Choć w rzeczywistości sprawa jest bardziej skomplikowana, bo spotkałam ofiary takich sytuacji, które były tak zmanipulowane, że uciekając psychicznie przed okropieństwem tego, czego doznawały, uznały to za rzecz normalną i kochały swoich tatusiów niejako podwójnie: jako ojców i kochanków. Jedna z takich dziewczyn miała z ojcem 2 dzieci, inna czworo. Tylko czy to jest miłość?
Człowiek, który wyrządzał krzywdy ponosi konsekwencje. Jedną z nich, w przypadku przemocy w rodzinie, jest samotność na starość, brak najbliższych, często- śmierć w przytułku po prostu, albo więzienie. A co z życiem wiecznym?   
Nie ma prostej recepty na poradzenie sobie z doznanymi krzywdami. Jezus nazywany jest lekarzem dusz.
Czy ojcu lub matce, którzy nas krzywdzili podamy na starość szklankę wody? Heroizm też jest dla ludzi, a zło dobrem trzeba zwyciężać. To wybór każdego z nas.
Św. Maria Goretti– dwunastoletnia dziewczynka, zginęła od ciosów nożem, broniąc się przed gwałtem. Przed śmiercią przebaczyła oprawcy. Jej zabójca nawrócił się w więzieniu, po wyjściu- prosił rodzinę o przebaczenie i zmarł jako brat zakonny.*
Mamy tez polską patronkę czystości i ofiar przemocy:

bł. Karolinę Kózkównę. 

 W toku jest proces beatyfikacyjny dwóch innych dziewczyn, które zginęły w podobnych okolicznościach: Santy Scorese   i Concetty Lombardo.

                  
   * jest pełnometrażowy film o św. Marii Goretti „Cielo sulla palude”. Fragment w linku powyżej