Edward przyszedł do Zochcina w czerwcu. Poszedł pić w początku listopada. Wiele lat spędził w więzieniu.
Pozostawił po sobie wytynkowany magazyn, zreperowane schody, odmalowane pokoje, poreperowane ogrodzenia. Zrobił podmurówki pod figury Chrystusa frasobliwego i Matki Bożej.W czasie wakacji montował i zwijal namioty dla obozu, gotował dla 60 osób. Ustawił dzieciakom ogromny basen i pilnował czystości wody. Ilekroć przechodzę przez podwórko muszę o nim myśleć, bo jego praca jest wszędzie widoczna. Po kilku dniach od zniknięcia przyszła kartka pocztowa. Napisał jedno słowo: przepraszam.
Radek- wypił w zeszłym tygodniu. Zabrała go od nas policja. Szukamy paru sprzętów, które prawdopodobnie sprzedał. Każde machnięcie ręką przy pracy sprawiało mu widoczny ból, wewnętrzny oczywiście. Kartka raczej nie przyjdzie.
Obaj są wędrowcami uzależnionymi od alkoholu. Obaj nie mogą nigdzie przysiąść, zapuścić korzeni. Ale za jednym idą dobre czyny. Za obydwoma nasza modlitwa.