Będziecie stąpać po swych własnych schodach

Przejdą dni ciężkie klęski i rozgromu
I zapomnimy o ranach i szkodach…
Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,
Będziemy stąpać po swych własnych schodach/Leopold Staff/

Chusta Weroniki

Od początku wojny przyjęliśmy na krótsze okresy 77 osób w Krakowie, Warszawie, Brwinowie, a dłużej pozostaje z nami kolejne 35 osób. Połowa z nich to dzieci, w większości maluchy. Rekord bije Brwinów, gdzie do piątku gościło 36 osób- matki z dziećmi. Z reguły krótko, co zwiększa wysiłek, bo dla każdej rodziny trzeba od początku szykować łóżka itd

Raport ze stanu zwyczajnie nadzwyczajnego-nocnik i szpital oraz polecenie generała

Mamy też stale ludzi bezdomnych, biedaków w potrzebie i ich nie zostawimy. Oni nagle nie zniknęli. Musimy żyć w tym stanie wyjątkowym, tak żeby nie zrujnować tego, cośmy zbudowali. W skali poszczególnych rodzin, organizacji czy kraju. To dzięki temu możemy pomóc innym, bo mamy czym i jak. Trzeba rozkładać siły i środki, nie marnując na niepotrzebną partyzantkę. Dlatego staram się o tym przypominać naszym ludziom i tym, których znam i kocham, a którzy działają na innych odcinkach. Nie jesteśmy Panami Bogami, a potrzebującym nie będziemy służyć jeśli zostaniemy pacjentami na z SORze, w szpitalu lub z depresją czy nerwicą. To bieg długodystansowy. Czyli jako generał w habicie w stanie spoczynku /aluzja do jednej z książek o nas/ nakazuję Wam, kochani, dobrzy ludzie, jeść, spać, przytulić żonę i dzieci, sumiennie pracować, posłuchać muzyki w przerwie pomiędzy dobrymi uczynkami i ratowaniem uchodźców.

Tak trzymać /się musimy razem/

A przed kobietami chylę czoła, choć sama baba jestem: matkami czekającymi na granicy kilkadziesiąt i więcej godzin z nic nie rozumiejącymi, brudnymi, wrzeszczącymi dziećmi, matkami w schronach, matkami na polsko-białoruskiej granicy w lasach i bagnach. W nadziei na przeżycie i życie. Dla dzieci. Bo jacyś wariaci bawią się w wojnę, marzą o potędze siedząc bezpieczni w luksusach, a do realizacji swoich mrzonek wysyłają poddanych. Ci też mają matki, siostry, żony, dzieci. Historia uczy, że te sny kończą się dla tyranów zawsze źle. Po drodze zostają trupy i zgliszcza. Na koniec, bardzo często, trupy owych tyranów. I znów trzeba mozolnie odbudowywać świat.

Być ubogim

Gdybyśmy wszyscy, w naszych domach, we Wspólnocie, byli młodzi, “bez usterek” w zdrowiu, mądrzy, silni, bogaci, to Pan Bóg nie miałby wiele do roboty, a my pewnie byśmy o nim tak znowu często nie pamiętali. Zebrał nas słabych, żeby okazać swoją moc i miłość. W końcu ubodzy to Jego ludzie. Nie ma człowieka, który by się nie liczył u Boga. Nie ma człowieka, na którego Bóg nie liczy.

dziwne słowa

Ludziska dobrocią sypią i przewieźć trzeba do magazynów. Bo po Świętach też żyć trzeba. A Ludziska dobre są, zbiórki, zrzutki, paczki, paczuszki pozwolą nie tylko urządzić Święta naszym mieszkańcom, lecz także wielu rodzinom wokół. No i zapas będzie na kolejne miesiące. Bieda się pogłębia, jak wiadomo. Zawsze w czasie kryzysu w tyłek dostają najbardziej biedacy.

Polska do zabudowy

Polska, w której pracowitość i zdolności są szanowane, krzywdy się przebacza, a skrzywdzonemu naprawia. W której posuwamy się na ławce, żeby zrobić miejsce przybyszowi i odziewamy nagiego i karmimy głodnego, nie pytając wprzód o rasę czy wyznanie lub jego brak. Bo to człowiek, Chrystus cierpiący. Polska, w której pogarda jest wstydem, a nienawiść i agresja wysłana na Marsa, bo Księżyc za blisko. Władza jest służbą, a rządzeni władzę wspierają w decyzjach i z szacunkiem krytykują, kiedy błąd popełni. No i władza słucha. czyt.dalej…

Nie żyjemy w raju, a szkoda

O Maćku, piekle na granicy i miłosierdziu w Sopocie

zło dobrem….

A tym moim braciom i siostrom, którzy oburzeni są, że część z tych nieszczęśników szuka lepszego życia ku refleksji przypominam, że miliony Polaków od XIX wieku emigrowało nie tylko z powodów politycznych, lecz przede wszystkim za chlebem. Współcześnie wielu, szukając pracy, wpadało w pułapki gangów, które wykorzystywały ich jako niewolników na plantacjach we Włoszech, Hiszpanii czy Anglii, a kobiety lądowały w burdelach. Wyjeżdżali bez znajomości języka, kultury i obyczajów krajów docelowych, wielu nie dało rady. Tworzyli własne, kulturowe getta. Byli postrzegani jako zagrożenie, bo różnili się bardzo, w tym kulturowo, od innych. Niektórzy ze współczesnych migrantów wracają do kraju jako osoby bezdomne, dzięki pomocy dobrych ludzi. Inni latami żyli na socjalu, lub wspierani przez organizacje charytatywne, większości jednak udało się zbudować nowe życie.

Akt łaski

Jestem chora. Nic strasznego. Skutek przemarznięcia w ubiegłym tygodniu. Wczoraj brałam prysznic. Nic nadzwyczajnego. Potem miałam łóżko, gorącą herbatę. Normalka. Czy na pewno? Myślałam o tych, którzy w przygranicznych lasach …