Tytuł jest parafrazą tytułu książki -wywiadu rzeki z Haliną Birenbaum: “To nie deszcz to ludzie”. Była więźniarką w Oświęcimiu.


Bez względu na to, kto gra w tę okrutną grę człowiekiem naszym obowiązkiem ludzi przyzwoitych jest podać rękę ofiarom. Naszym obowiązkiem chrześcijan jest podać rękę ofiarom. Nie deklaracje o katolickości, lecz konkretne czyny miłosierdzia są świadectwem wiary w Chrystusa. Nie ominiemy, ani my, szarzy ludzie, bez względu na naszą religię, wiarę lub nie-wiarę, rasę, kolor, ani politycy, ani żaden z pasterzy Kościoła zapytania na końcu życia:

dlaczego:

” byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.” Wówczas zapytają i ci: “Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”. Mt 25


Krzyk ubogich dociera do uszu Boga Miłosierdzia. Płacz dziecka znad granicy dociera do uszu Boga Miłosierdzia.


Obyśmy się nie zdziwili, że to oni stać będą na bramce u św. Piotra. A tam nikt się nie wytłumaczy, że z powodów politycznych nie podał kubka wody, nie dał schronienia, nie nakarmił, nie próbował ratować życia. To niezwykle pokrętne wytłumaczenie, na które liczą ci, którym wygodna jest obojętność lub nawet wrogość do “innego”. Miłosierdzie niesie za sobą ryzyko. Doświadczyli tego ci, którzy np. próbowali ratować Żydów w czasie wojny. Także ryzyko podpadnięcia tzw. opinii publicznej, ostracyzmu i prześladowania politycznego. Po wojnie wielu z tych, którzy ratowali bało się do tego przyznać. Nie, nie bali się Niemców, bo ich już u nas nie było. Bali się rodaków.


Nie uratujemy wszystkich. Pan Bóg tego od nas nie oczekuje. Możemy uratować tych, którzy stają na naszej drodze. Pan Bóg przysyła ich nam jak proroków. Aby się okazało, kim jesteśmy my. Kim jestem.


granica Polski (Fot. Grzegorz Dąbrowski)

Tak. Grupa koczująca na polsko-białoruskiej granicy to sprawa polityczna. Bo wojny toczą politycy. Bo doprowadzają do nędzy i cierpień całych narodów politycy. Bo od polityków bezpośrednio zależy, czy możemy im pomóc. To po prostu “sprawdzam” ze strony Opatrzności lub losu, w wersji dla niewierzących. Sprawdzam kim jesteś człowieku, który masz w rękach władzę. Polityczną, duchową, jakąkolwiek.

PS Wyłączam możliwość komentowania. Wyjątkowo pod tym tekstem. Pozdrawiam.