ból i radość-nasze małe życie

Pojechali do Warszawy we dwóch, jak zwykle: Wiktor i Mariusz. Nasza skromna, ale dzielna ekipa remontowa. Skręcali nowe meble, wcześniej wyremontowali dom na Łopuszańskiej. Wrócił tylko Wiktor. Mariusz zmarł nagle w swoim pokoju. Cichy, spokojny, nie pił od kilku lat. Nie miał szans, o czym sam mówił, żeby żyć samodzielnie: wiedział, że nie wytrzyma i powróci do nałogu.