Jestem, jesteśmy i nigdy nie wiadomo, czy jutro będziemy. Niebawem spiszę co się dzieje, bo się dzieje szybko mimo upału. A na razie mam kilka godzin wakacji – Tomasz śpi z Arturem, a ja mam spa piętro wyżej- bez synka. Oddaję się zatem gapieniu przed siebie z tarasu, bo jutro rankiem znowu Kraków. Znowu Inżynier, Miki, chłopaki i ja w pakiecie w drogę.

Gapienie się przed siebie jest niezwykle potrzebne. Można się też trochę pomodlić, ale nie za dużo, bo Pan Bóg też ma gorąco. Lepiej słuchać ciszy. Dusza się wtedy porządkuje. Podobno św.Patryk siadał nad brzegiem morza, na skałach i patrzył w dal. Na starość oczywiście. Kupujemy, meblujemy, zgarniamy cośmy gromadzili z darów do nowego domu. Już tuż tuż. Pozdrawiam do weekendu lub wcześniej.