Jak pisze Przyjaciółka /w komentarzach, to żart oczywiście, znamy się od dawna/, nie piszę, bo znów wypoczywam na Majorce. No, niestety, tym razem się nie udało. Ani wypocząć, ani na Majorce. Chociaż u nas na wsi pięknie jest, jak się ma czas i siły, żeby rozejrzeć się dookoła. Więc piszę.

Urlopy pracowników, to więcej roboty dla nas. To nie produkcja ani urząd, który można zamknąć i wywiesić kartkę “urlop-nieczynne”.

Bogu dzięki mamy komplet, na razie, pracowników socjalnych, po karuzeli kandydatek, które wytrzymywały dni kilka. Mam nadzieję, że ekipa się ostoi. Praca to bowiem dla ludzi z powołaniem do czegoś więcej niż papiery. I nawet nie dziwię się temu, bo wiem, jak są kształceni i do czego. I jak wygląda praca w wielu OPS. Nawiedzeni szybko owe nawiedzenie tracą, zmieniają zawód. Tak jest w systemach, a my, cóż, balansujemy na granicy, usiłując pomóc człowiekowi.

Renia spędziła pół dnia objeżdżając trzy urzędy pocztowe w okolicy domu dla chorych, bo mieszkańcom nie dostarczano rent i zasiłków. Oczywiście niektórzy panowie byli przekonani, że Renia im pieniądze chowa lub kradnie. Do domu na Łopuszańskiej listonosz przychodzi z korespondencją raz na dobrych kilka dni, a nawet tygodni. Poczta jest 150 m od domu, ale to nie ta poczta, chociaż ta sama, polska,  więc trzeba jeździć daleko i odbierać samemu, jak się chce mieć urzędowe pisma na czas. Chyba powinna być zwrócona w części opłata za dostarczenie korespondencji do domu. A u nas  na wsi działa bez zarzutu.

Zmarł nagle mieszkaniec w domu dla chorych. Jego towarzyszka życia mieszka w domu dla kobiet. Czekali na mieszkanie socjalne, chcieli być wreszcie razem. Już na tej ziemi nie będą. Biedak ma zawsze pod górkę. Mam nadzieję, że po tamtej stronie będzie z górki. I to ostro i z przytupem. Pół dnia rutynowe czynności policyjne, bo zawsze tak jest, jak umrze ktoś u nas. Miejsce publiczne. Pogoda – duszno i upały- zabiera słabszych.

Mała Basia, nasze dziecko, była z dziadkami, Inżynierem i Tamarą w Krakowie. ZOO to mały ptyś. Najlepszy był mim na Rynku. W trakcie powrotu do domu dziecko szepce:”Dziękuję ci mimie, że byłeś”. Kto z nas podziękuje krakowskiemu mimowi, że był? “Jeśli się nie staniecie jak dzieci…..”/Mt.18, 3/ Ja dziękuję każdemu z Was, Czytelników, Przyjaciół, Nie-Przyjaciół oraz Mieszkańców, że jesteście. Każdemu z osobna. I chłopakom z Medyni za grzyby. I za paczki i każdy gest dobroci i solidarności. I spotkanemu w urzędzie panu, który wspiera młodzież i czasem musi poturbowanych z powodu innego koloru skóry chłopców wyciągać ze szpitala i tysiącom ludzi dobrych, dzięki którym, mimo wszystko nie zapadamy się jako ludzkość, jako Polacy, jako chrześcijanie w ciemną dziurę. No i Urzędowi Skarbowemu też dziękuję, że zmienił nam ….NIP, co będzie nas kosztowało kilkanaście tysięcy złotych, bośmy obywatele pierońsko uczciwi i posiadamy na każdym rogu kasę fiskalną, a te trza teraz wymieniać. Jakie dobro z tego ma wypłynąć, zaiste nie wiem, ale pewnie coś się okaże. Jak nasze biuro to przeżyje, bo już bokami robi.

W domu na Łopuszańskiej, wieczorem. Młody chłopak o wyglądzie i posturze intelektualisty raczej niż budowlańca, co w żadnym razie nie ubliża, a wręcz przeciwnie, dobrze zbudowanym i silnym panom harującym na budowach. Wrócił ledwo żywy po kilkunastu godzinach pracy na budowie. Ma skończone studia, los go nie pieścił, stracił pracę w sklepie na kasie, bo zamknęli sklep i chwycił się tej roboty. Oczywiście na czarno. Dostał polecenie zakończenia eksperymentu i szukania czegoś zgodnego z – przynajmniej- możliwościami fizycznymi. Mam nadzieję, że za przepracowane godziny dostanie kasę. Pytam, dlaczego nie pracuje w zawodzie. Bo spotkała go rodzinna tragedia, jakiś czas po studiach nie pracował, nie ma doświadczenia w tej dziedzinie i nikt go nie przyjmie, a ma do spłacenia kredyt po nieżyjących rodzicach. Mieszkanie zabrał bank, on jest bezdomny, ale kredyt trzeba jeszcze spłacać. Ot, proza życia.

Artur dostał lalkę od naszych gości. Zwykle lalkom robi sekcję, oddzielając głowę i kończyny, a w kadłub wrzuca zapalniczki i inne drobiazgi. Hej, nie tym razem! Teraz Artur ma dzidziusia. I to niejednego, bo trzeba było dokupić w te pędy dzidziusie kolejne i to takie, które mówią po naciśnięciu brzucha lub innych części ciała. Chodzi z nimi i przytula. Do ojcostwa się dorasta. Panowie, nie traćcie nadziei! Dorośniecie!

W Brwinowie wymiana kadry. Po wielu latach współpracy z nami odeszła pani Tosia. Pomogła dziesiątkom matek i dzieci stanąć na nogi. Dziękujemy. Teraz sił próbuje Kasia, do spółki z …Kasią, która tam od jakiegoś czasu już pracuje. To trudne miejsce, bo do cierpień dorosłych dochodzą często cierpienia dzieci. To, co możemy zrobić, to dać chwilę dzieciństwa i nieco oddechu.

Dzisiaj dzień sierściucha w Nagorzycach. Dzięki wsparciu miłych gości, praniu i wyczesaniu zostały poddane trzy psy, a na końcu tego dręczenia niewinnych istot podałyśmy z Pipi tabletki na robale. To jest dopiero wyzwanie: dać mopsowi czy Felusiowi tabletę tak, żeby połknął. Teraz chodzą obrażone, ale niech tam. W Jankowicach Tamara ćwiczyła to samo. Może jakieś czopki by ktoś wymyślił? Do zespołu nagorzyckiego dołączył Rudy. Musiałam go zabrać od właścicielki, bo nie stać ją na karmę i ze zwierzaka ostał się li tylko ogon i to na króciutkim łańcuchu, pod gołym niebem. Na tym kończymy nasze możliwości robienia za św. Franciszków albo św.Marcinów de Porres*, bo wszystkie miejsca dla futrzaków zajęte i to ponad stan. Co jakiś czas podrzucają nam bowiem dobrzy chrześcijanie zwierzaki, a gminy uznają, że skoro są one u nas, to już są nasze i nie zabierają na zgłoszenie. Wiadomo, kasa. Generalnie podłość człowieka uderza także w zwierzęta. Niestety, czasem też odwraca się ludziskom gradacja i, obym się myliła, ale w obronie zwierząt czytam dużo wpisów w różnych mediach. To dobrze. Natomiast w obronie krzywdzonych indywidualnie lub systemowo ludzi nieco mniej. To nie jest dobrze.

Nad-obowiązkowo

«Każde stworzenie posiada swoją własną dobroć i doskonałość […] Różne stworzenia, […] w ich własnym bycie, odzwierciedlają, każde na swój sposób, jakiś promień nieskończonej mądrości i dobroci Boga.

Z drugiej strony, kiedy serce jest naprawdę otwarte na powszechną komunię, to nic i nikt nie jest wykluczony z tego braterstwa. Dlatego też prawdą jest, że obojętność lub okrucieństwo wobec innych stworzeń tego świata zawsze w jakiś sposób przekłada się na sposób traktowania innych ludzi. Serce jest jedno i ta sama mizeria, która prowadzi do znęcania się nad zwierzętami, niechybnie przejawi się w relacji z innymi osobami. Wszelkie okrucieństwo wobec jakiegokolwiek stworzenia «jest sprzeczne z godnością człowieka »

Niekiedy dostrzegamy obsesję na tle odmawiania osobie ludzkiej wszelkiej wyższości i prowadzona jest walka o inne gatunki, ale nie podejmujemy takiej samej walki, by bronić równej godności istot ludzkich. To prawda, że musimy się troszczyć, żeby inne żywe istoty nie były traktowane w sposób nieodpowiedzialny, ale powinny nas przede wszystkim irytować istniejące między nami ogromne nierówności, bo nadal tolerujemy fakt, że niektórzy są uważani za godniejszych od innych. ……. Nadal praktycznie godzimy się na to, że niektórzy czują się bardziej ludźmi, tak jakby się urodzili z większymi prawami./Papież Franciszek, Encyklika Laudato si/

 

 

* Św.Marcin de Porres oprócz wspierania wszelkiej ludzkiej biedy prowadził w domostwie swojej siostry schronisko dla bezdomnych zwierząt.