Całkiem Nowy Rok się zaczyna. Kolejny. Marzenia będziemy spełniać. Prezenty dawać wzorem św. Mikołaja. Ludziska się mobilizują, dobre uczynki po kraju i świecie kwitną, zbierają, dzielą się, dają…..I to jest piękne. Każdy w gruncie rzeczy chciałby być dobry. No, może niektórzy nie wiedzą, że by chcieli, ale jakby się dowiedzieli, to by zaraz byli dobrzy.

Dobrym być to wielka praca. Nad sobą. Całoroczna, bez urlopu. Bo nawet w czasie wakacji można komuś zająć miejsce na plaży i zrugać umęczoną kelnerkę w barze na turystycznej trasie.

Dlaczego dobrym być należy? Dlatego, że Bóg jest dobry. A chrześcijanin ma być do Niego podobnym. Więcej nawet. Chrześcijanin ma być z Nim jedno. To dlatego Chrystus-Bóg stal się człowiekiem.

Praca nad sobą to pojęcie dawno zapomniane. Ot, pomodlimy się i Pan Bóg nas uzdrowi z wszelkich wad. Palcem pstryknie i już nie będziemy obgadywać, złościć się, lenić, narzekać, kłamać, kraść i zabijać, pożądać nie tylko żony, ale  każdej rzeczy bliźniego, co ma lepszą niż my. A jak ma co gorszego, to pogardzać. Już będziemy umieli kochać i podzielmy się ostatnią kanapką. [Pewnej rodzinie szkoła chciała poprzez sąd odebrać dzieci m.in dlatego, ze dziewczynka przychodziła do szkoły bez kanapek. Kanapki z domu brała, ale po drodze dawała je znajomemu żebrakowi. Autentyczne, znam tę rodzinę.]

Niestety, to tak nie działa, jak pomoc socjalna czy 500+. Pomodlimy się i  owszem: Pan Bóg ześle nam okazję do ćwiczeń. Bliźniego, który upierdliwie się nam narzuca, dziecko, które właśnie kaprysi, kiedy oglądamy mecz, polityka w telewizji, który wygaduje głupoty i kierowcę samochodu, który zablokował nasz przed sklepem. Człowieka bezdomnego wyciągającego rękę po jałmużnę…..

Kiedy człowiek żyje sam może mu się wydawać, że jest doskonały. Dopiero, kiedy konfrontuje się z innymi może zobaczyć, kim jest naprawdę. Może, ale nie musi. Jesteśmy wolni.

Praca nad sobą to codzienne wybory w świetle Ewangelii. Nikt za nas nie zbuduje nas. Problem w tym, że wymaga to żmudnej wytrwałości. Nie da się rzucić na fejsbuka, opublikować na youtubie. To walka w sercu.

W Krakowie powstaje nasz nowy dom. Pewnie za kilka miesięcy będziemy mieli imprezkę-uroczyste otwarcie, bo tak wypada przecież. Byłam tam wczoraj. Mrówcza praca wielu ludzi. Dziesiątki jazd Inżyniera, Mikiego, naszych chłopaków.  To nie przyjemność, a udręka: papiery, godziny i dni w samochodzie, telefony o każdej porze, żebranie o kasę, użeranie się z urzędami. Pieniądze od dobrych ludzi, którzy czegoś się wyrzekają, żeby się z nami podzielić. To się nie robi samo. To wymaga pracy. Za tym idzie miłość. Bo nie dla siebie, ale dla zupełnie obcych to robione. Którzy nie zawsze docenią, a właściwie pewnie nigdy.  

The specified grid gallery id does not exist.

To buduje w nas ludzi dobra. Może kiedyś zbuduje. Na końcu życia. Kosztuje, oj kosztuje. Nie tylko grube pieniądze, ale koszmarny wysiłek. Żeby być dobrym trzeba robić dobro. A ono takie szare, nudne, bez aureoli, blasku i poklasku. Dlatego pewnie nie ma wielu fanów.

Z Pipi o godz.24.00 – smażenie kotletów dla przyjezdnych po całym dniu roboty.

Czy Pan Bóg nie pracuje nad nami w podobny sposób: ile kasy wydał poprzez naszych rodziców, społeczeństwo- na naszą edukację, ilu się nad naszym wychowaniem, leczeniem, ubraniem trudziło? Ilu nam w życiu pomogło albo nas kochało także wtedy, kiedy im robiliśmy w poprzek? Wysłanych przez Niego ku naszej nauce i dla wsparcia. Ile razy napotyka w nas opór jak w państwowym urzędzie? Posłał swojego Syna, żebyśmy wymówki nie mieli, że On nie wie, co znaczy być tu, na ziemi.

Pan Bóg nie musi się uczyć dobroci, bo On nią jest. Pan Bóg uczy nas dobroci w każdej chwili dając ogłoszenie o pracy od zaraz. Nad sobą. Obowiązki służbowe w tej robocie wyznacza Jego Miłość. Kodeks pracy w Ewangelii. Bo dobroć to nie frajerstwo, choć świat je tak właśnie widzi. To szczyty człowieczeństwa do zdobycia. Gdyby młodym wykrzykującym butnie nienawistne hasła pokazać gdzie leży prawdziwe pole walki o Boga w ich sercu…..

W hospicjach, domach dla bezdomnych, zakładach dla ludzi niepełnosprawnych, głodujących w  Afryce, marznących w obozach dzieciach uchodźców, ludziach chorych na trąd…..Pokazać im Prawdę. Część pewnie by odeszła, ale myślę, że wielu by się załapało.

Nad-obowiązkowo

Chcesz być doskonały? Naucz się cicho zamykać drzwi./zasłyszane/

Panie, kocham Cię ponad wszystko….ogólnie
ale o wiele bardziej niż Ciebie
w tej krótkiej chwili, która mija ,
tego “Caro”. Albo tego “Malboro”.

Panie, daruję Ci życie, całe moje życie….
ale nie ten mały kawałeczek życia,
nie te trzy minuty….
kiedy nie mam wcale ochoty zabrać się do pracy.

Panie, zdobyć dla Ciebie miasto,
całą Polskę i cały świat,
cały wydać się za Twoje królestwo….
ale nie słuchać dłużej tego nieznośnego człowieka,
który opowiada po raz setny o swoich
najdrobniejszych kłopotach.

Tak, jesteśmy bohaterami komedii i to normalne,
że pierwszą publiką powinniśmy być my sami.
Wtedy właśnie powinniśmy sobie przypomnieć,
że Bóg nie stworzył nas dla tego, co ludzkie,
ale do wiecznej i niesłychanej miłości,
jaką kocha od zawsze wszystko, co stwarza.

Wtedy właśnie powinniśmy przyjąć tę miłość,
nie po to, żeby być jej wspaniałym i wielkodusznym partnerem,
ale głupim beneficjentem,
nieefektownym, pozbawionym choćby okruchów wierności.

I w tej przygodzie Miłosierdzia
jesteśmy zaproszeni do oddania, aż do ostatniej nitki,
tego, co możemy;
jesteśmy proszeni o śmiech,
kiedy ten dar okazuje się nieudany, skąpy, nieczysty.

Ale jesteśmy także zaproszeni do zachwytu
ze łzami wdzięczności
nad tym niewyczerpanym skarbem,
który płynie w nas z serca Boga.
Na tym skrzyżowaniu śmiechu i radości
ustali się nasz niezmącony pokój./wg.Madeleine Delbrel/

Dobrym być także dla sierściuchów i ptaków! Zimą dajmy im jeść!