Kiedyś szepnęłam moje marzenie pewnemu bardzo wysoko, bo obok Papieża, umieszczonemu arcybiskupowi. Było to po zorganizowanym w ub.roku przez nas, Misję Kamiliańską i Wspólnotę św.Idziego Święta Ubogich w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Imprezie zresztą udanej. Marzenie to spełniło się, jak wiele – mamy w Kościele Światowy Dzień Ubogich. W różnych kościelnych zakątkach świata i Polski w centrum stają ci, którzy na ogół żyją w cieniu, a nawet na dnie. Oczywiście nie przypisuję sobie wpływu na Ojca Świętego. Po prostu Papież chciał tego samego co jakaś tam porąbana baba z wioski 1720 km od Watykanu. Lub odwrotnie. I stało się, bo to On ma władzę wprowadzenia chcenia w czyn.  Miło chcieć czasem tego, co chce Papież, prawda?

Ponieważ w naszym życiu dzień ubogich jest 365 razy w roku, więc gnani bieżącymi potrzebami nie robimy żadnych dodatkowych ruchów. Za to młodzież z zaprzyjaźnionego tarnobrzeskiego liceum Kopernika podesłała naszym mieszkańcom słodkości. Jutro będzie deserek! Do upadłego, kilka kartonów ciastek, czekolad i batonów ma być zjedzone. Jak szaleć, to szaleć. Damy radę.

W środę dwie telewizje i radio wypruły mi resztki rozumu. Przy okazji nasz “synek”- młody, co uczy się dobrze, choć bez rodziców został – dostał laptopa /już widzę komentarze i dyskusje nad sensownością posiadania laptopa przez ucznia szkoły średniej na kierunku projektowania reklam, darujcie sobie, Drodzy/, com go kupiła w drodze powrotnej z Warszawy. Bogu i ludziom dobrym dzięki, że było za co.

Węgla trzy tony dla trzech rodzin już kupione. Miki z Tomaszem obsługują tę linię bieda-biznesu. Pocieszyłam się dzisiaj, goszcząc z kolei na Rekolekcjach Góralskich w Pieniążkowicach, że u nas węgiel po 850. Tam po 1000. Dotarliśmy z Mikim do Górali zjadłszy po drodze obiad w jakimś przydrożnym barze. A tu wciągają nas gospodarze do sali zastawionej jak na wesele. Rozpacz nas ogarnęła, bo miejsca w brzuchach ani, ani. Kochani byli, dali na wynos. I w ogóle byli kochani, nie tylko z powodu cateringu.

The specified grid gallery id does not exist.

W Jankowicach jak zwykle w weekend zamęt się stał. Dostarczono panią, jeszcze w oparach alkoholu w stanie “ogólnym złym” jak to określa służba zdrowia. Noc całą na zmianę pilnowali jej mieszkańcy i Tamara, bo miała babka delirkę i ataki padaczki. Pogotowie nie chciało przyjechać, bo ataki krótkie, a oni nie przyjeżdżają po ataku, tylko w trakcie. Rano Marta z obstawą miała wywieźć delikwentkę do domu dla chorych w Warszawie, bo tam mamy przynajmniej personel i lekarzy. Kobitka dostała jednak kolejnego ataku, kazałam wezwać pogotowie i nie dać się spuścić. Marta to jakoś załatwiła i zlecenie przyjęto. W drodze do Górali  modliłam się, żeby następny atak był przy ratownikach, mając w oczach zwykły scenariusz: przyjechali, obejrzeli, pojechali. No i dostała pani ataczku ślicznego w sam raz przy ratownikach, co sprawiło, że wylądowała w szpitalu i może jakoś ją wyciągną i może jakoś pić przestanie. Dwójkę dzieci ma w domu dziecka. O przyjęcie błagała dyrektorka tegoż, bo dzieciaki w rozpaczy, gdzie mamusia, a mamusia na ulicy i trudno dzieciom to powiedzieć. Szacunek dla Pani Dyrektor.

W Medyni życie toczy się barwnie. Czapki szyto w Domu Kultury, dla ludzi bezdomnych z Krakowa.Pani Janina- domu ofiarodawczyni z Błażejem za pan brat i działają. Dzisiaj na mszę św. sąsiadki wpadły, bibliotekę zorganizowali z takim rozmachem, że listonosz dźwigający paki z książkami od dobrych ludzi pyta, czy to filia Biblioteki Narodowej. Nasi robią kanapki dla Zupy na Placu w Rzeszowie, a chłopaki remontują zupową kuchnię.

Krakowsko-dominikańska młodzież szykuje się do akcji “Ciacho za ciacho”. Chodzi o kasę, rzecz jasna. Na dom w Krakowie, gdzie nieustająco trwa remont. Wszyscy z niecierpliwością czekają na remontu ustanie, a właściwie szczęśliwe zakończenie. No, jeszcze trochę. Inżynier czuwa!

Ks. Jacek w niedzielę u SS.Wizytek. W żadnym domu jeszcze/jest godz.23/nie siadł piec CO ani kanalizacja. Chyba, że o czymś nie wiem. Słaby ten weekend.

Dodatek:

Ponoć po moim spotkaniu na UJ gdzie mówiłam na temat “Jan Paweł II i ubodzy”, w pewnych kręgach omawiano moją skromną osobę jako wzorzec kościelnego lewactwa. Ponieważ w swoim wystąpieniu, przewrotnie przewidziawszy taką kolej rzeczy, posługiwałam się wyłącznie cytatami z dokumentów przez naszego Świętego pisanych, żeby nie było na mnie, to hm…”Jan Paweł II lewakiem kościelnym” to brzmi świetnie! Liczę na poczucie humoru w Niebie i mam nadzieję, że Ojciec Święty tam obecnie przebywający nie obrazi się za ten żart.  Ziemskie awantury i dzielenie ludzi to nie był Jego styl. Miło próbować wprowadzać w czyn to, czego chce Papież, prawda? Na Jego nauce opieramy wiele naszych działań. Franciszkowej także, oczywiście. Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym papieża Franciszka cytowała. No to zacytuję:

Napełnia mnie bólem, gdy spotykam ludzi młodych, którzy zdają się być przedwczesnymi emerytami. Zastanawiające jest, gdy widzisz młodych, którzy tracą piękne lata swego życia i swoje siły na uganianiu się za sprzedawcami fałszywych iluzji, którzy okradają was z tego, co w was najlepsze.

Nad-obowiązkowo

A tu inny święty papież: Jan XXIII, ten, który zrobił rewolucję w Kościele- Sobór Watykański II. Kanonizowany razem z JPII. Gdyby nie On, nie byłoby Soboru i pewnie i Papieża Polaka, nie mówiąc o Argentyńczyku.

Wystarczy przypomnieć młodym, że świat istniał przed nimi, a starym, że świat będzie istniał po nich. I wszystko będzie na swoim miejscu. /św.Jan XXIII/

Papież Jan XXIII dostał kiedyś list od małego Bruno:

Drogi Ojcze Święty. Kim powinienem zostać, jak dorosnę: policjantem czy papieżem?

Papież odpisał:

Ucz się by być dobrym policjantem-to jest zawód dla wybranych i tego się nie da improwizować. Natomiast papieżem może zostać każdy. Najlepszy dowód, że ja nim jestem.

Nie byłoby żadnego poganina, gdybyśmy zachowywali się jak chrześcijanie/Jan XXIII/

Jeden z kardynałów został wezwany do papieża. Idąc do papieskich apartamentów, mruczał pod nosem:

Czego znów chce ode mnie ten górze?

Usłyszał o tym Jan XXIII i rzekł do kardynała z uśmiechem:

Eminencjo. Ten na górze jest Panem i Ojcem wszystkich. Ja jestem tylko z trzeciego piętra. 

Bądźmy odważni, nie bójmy się, Bóg nie umarł. Obietnice Chrystusa, Syna Bożego, wciąż są aktualne/Jan XXIII/